3 lut 2009

Tawerna Akropol - nie udawaj Greka


Igor - Comiesięczna sonda zdecydowała, wysłaliście nas na Akropol. W taką fatalną pogodę wolałbym do oryginalnego, ale że w Grecji teraz strajkują i blokują drogi, postanowiliśmy zostać w Łodzi.
Asia - Choć trzeba przyznać, że wycieczka do greckiej Tawerny Akropol to nie lada wyprawa. Znajduje się bowiem ona przy ul.Traugutta, niedaleko Sienkiewicza. W dość niepozornej kamienicy.
Igor - Dość. Bardziej trafić można do pobliskiej Żabki. Na dobrą sprawę, sami nie byliśmy pewni czy aby dobrze trafiliśmy i czy w ogóle jest otwarte.
Asia - Po otwarciu drzwi widać półokrągłą kurtynę. W środku paliło się światło, ale było bardzo cicho. Nieśmiało weszliśmy. Przy barze pojawiła się dziewczyna, która zaprosiła nas do środka i zapewniła, że lokal jest czynny.
Igor - Dość dziwacznie zabrzmiało pytanie, czy życzymy sobie sali na palących czy niepalących. Co to ma za znaczenie w momencie kiedy każda z sal jest pusta? Kiedy stwierdziliśmy że wolimy zjeść w sali dla niepalących, zapalono w niej światło - najmniejsza, na samym końcu i w dodatku zaraz przy toalecie (ale o tym później). Wybraliśmy więc środkową salę, usiedliśmy pod ścianą i rozsiedliśmy się. Kurtki powiesiliśmy na dwóch z ośmiu wieszaków - nieco mało jak na dwudziestoosobową salę.
Asia - Gdy tylko zajęliśmy miejsca usłyszeliśmy grecką muzykę z głośników. Kelnerka podała nam menu i zapaliła świeczkę na zastawionym stole (świece, sztućce, kieliszki, obrus).
Igor - Zaczęliśmy wertować karty dań. Są w niej zarówno zakąski zimne jak i ciepłe, saganki, sałatki, dania z grilla i pieczone, ryby, oraz specjały tawerny. Dodatkowo desery i napoje. Ciekawe, że każda potrawa ma grecką nazwę na początku, a później krótkie wyjaśnienie - ciekawy zabieg dodający oryginalności proponowanym daniom.
Asia - I sprawiający trudności przy zamawianiu. Ja po chwili zastanowienie zdecydowałam się na danie Moussakas czyli zapiekankę z bakłażana, ziemniaków i mięsa w delikatnym sosie beszamelowym. Do tego herbata na rozgrzewkę.
Igor - Ja postawiłem na Bifteki scharas me feta czyli kotlet z mięsa jagnięco-wieprzowego faszerowany serem feta i ostrą papryczką.
Asia - Kelnerka pojawiła się po kilku chwilach. Przyjęła moje zamówienie i doprecyzowała zamówienie Igora.
Igor - Bo mogłem do swojego mięsa wybrać albo frytki, albo ryż z sosem paprykowym. Postawiłem na to drugie, frytki można zjeść niemal wszędzie. Niestety, w menu nie ma wymienionych win, a kelnerka słysząc o mojej chęci napicia się, nawet się nie zająknęła o oddzielnej karcie. Zaproponowała jedynie domowej roboty wino według greckich recept. Zgodziłem się. Kelnerka przyjęła zamówienie i zniknęła w kuchni.
Asia - Ponieważ przygotowywanie dań troszkę trwało, a my zaczęliśmy być głodni, podeszłam do baru i domówiłam porcję ciasteczek z fetą, na gorąco. Przy okazji dowiedziałam się gdzie jest toaleta. Doszłam na koniec lokalu, minęłam drzwi i zwątpiłam... smuga światła wydobywała się z jakiegoś pomieszczenia gospodarczego. Po omacku znalazłam kontakt, żeby włączyć światło i właściwe drzwi. Weszłam, szybko umyłam ręce w lodowatej wodzie i wyszłam. Brr... Było tam na prawdę zimno.
Igor - Ja też musiałem iść do toalety. Miałem więcej szczęścia - wiedziałem już gdzie iść, znalazłem kurek z ciepłą wodą, ale przez to nie uciekałem tak szybko i mogłem zobaczyć jaki bałagan panuje na podłodze toalety. Ogólnie rzecz biorąc widać, że wszystko już było nieco używane, a wtyczka grzejnika wisiała z gniazdka jedynie na dwóch kablach wystających ze ściany.
Asia - Niedługo po tym jak Igor wrócił kelnerka przyniósł nam talerzyk z ciasteczkami i dodatkowe talerze dla nas. Talerz kolorowy, w kwiatki. Leżały na nim trzy trójkąciki fety zawiniętej w ciasto francuskie. Całość wyglądała na przed chwilą wyjętą z głębokiego tłuszczu, lekko przyrumienioną,
Igor - Delikatnie wziąłem jedno ciasteczko na spróbowanie. Nie za bardzo wiedząc czego się spodziewać, ugryzłem delikatnie nadziany na widelec trójkącik. Ciasto francuskie było gorące, ale ser feta w środku miło letnia i słona. Kolejny kęs jednak nie był już tak smaczny - odkryłem bowiem sekret przygotowania ciasteczek. Są one gotowe i zamrożone, dopiero jak klient zamówi rzuca się je na gorący tłuszcz. No więc ugryzłem tyropitakię i poczułem zmarzniętą fetę. No cóż - pomyślałem, zdarza się.
Asia - Ciasteczka były smaczne, szkoda, że właśnie zimne wewnątrz. Ale pomysł na taką przekąskę mi się spodobał.
Igor - No nic, ale czekaliśmy na dania główne. Mieliśmy czas na oglądanie wnętrz, a ja na degustacje wina. Cóż wino, faktycznie nie za szczególne i raczej domowej roboty. Poziom octu dość wysoki, klarowność nie najlepsza i kwasik dość wyraźny. Skupiłem się więc na wnętrzach tawerny.
Asia - Z jednej strony wystrój dość prosty. Stoły i krzesła stoją pod ścianami. Cały lokal jest utrzymany w jasnych kolorach. Osobiście moją uwagę przykuły mocowania lamp. Niby prosta lampa, ale metalowe dekoracje, łańcuszki i połączenia dawały ciekawy efekt.
Igor - Ze ścian wystają fragmenty greckich kolumn, a przy wejściu na tle greckiej flagi powieszone są charakterystyczne białe greckie stroje. Więcej motywów nawiązujących do Grecji nie znalazłem. W menu jeszcze wyczytałem, że antyczny wystrój został nagrodzony III miejscem w konkursie "Najlepsze wnętrze 1999 r." oraz wyróżniony przez miesięcznik "Dom i Wnętrze":"...za przeniesienie w łódzki pejzaż klimatu greckiej gospody, twórczo i z kulturą".
Asia - A ja doczytałam, że dania "są sporządzane przez naszych kucharzy na zamówienie z powodu dbania o ich świeżość, smak i estetykę. Dlatego bardzo prosimy by byli Państwo wyrozumiali w związku z czasem oczekiwania na potrawy". Byliśmy więc wyrozumiali i grzecznie odczekaliśmy 30 minut.
Igor - Kiedy po tym czasie pojawiła się kelnerka, otworzyłem szeroko oczy i uśmiechnąłem się. Asia dostała dużą porcję, ja nie mniejszą. Byłem pewien że oboje się najemy, a zapach dawał mi przypuszczenie, że i smak będzie wyborny.
Asia - Z apetytem podeszłam do ogromnego sześcianu zapiekanki jaki miałam przed sobą. Do tego sporo sosu. Wszystko jeszcze parujące, bardzo smakowicie pachnące. Wzięłam pierwszy kęs i upewniłam się, że zapiekanka to był dobry wybór.
Igor - Ja zacząłem od ryżu polanego sosem paprykowym, w kolorze pomarańczowym. Ryż był parujący, ale sos był zimny, w sumie całość była letnia. Ale ryż był tylko uzupełnieniem dania, które pachniało i wyglądało imponująco. Spróbowałem najpierw roztopionego żółtego sera, którego plasterek był na wierzchu. Później zabrałem się za kotleta z brzegu i smak wydał mi się interesujący, kolejny kęs i smak wydał mi się jeszcze bardziej znajomy, niemal jak krwisty stek. Stwierdziłem, że coś tu jest nie tak i naciąłem większy kawałek mięsa. No i niestety okazało się, że w środku mięso było jeszcze surowe. Z wielkim żalem stwierdziłem, że nie będę jeszcze jadł i pójdę do kucharza i zwrócę się o "nieco mniej surowe mięso".
Asia - Igor wstał i w sumie z lekką nieśmiałością poszedł do kuchni, aby zadziałać coś z tym mięsem. Ja w tym czasie powolutku rozkoszowałam się zapiekanką. Dojrzałam przy okazji element wystroju w postaci wazonów pełnych świeżych tulipanów.
Igor - Kiedy zobaczył mnie kucharz, od razu przestał kopcić papierocha, wstał i podszedł do mnie, a zaraz za nim kelnerka. Tak jak jeszcze ona podeszła do sprawy dość ugodowo, tak kucharz chyba poczuł się urażony i do końca twierdził, że to nie było surowe mięso - udawał Greka.
Asia - Konwersacja Igora z kucharzem trwała dość długo. Stanęło na tym, że kucharz wziął talerz. A Igor wrócił. Liczyłam, że podpieką mu mięso, więc za kilka minut będzie mógł już dalej jeść. Okazało się jednak, że ja już prawie kończyłam zapiekankę, a Igor nadal patrzył na puste miejsce na stole.
Igor - Skorzystałem z okazji i podjadałem Asi z talerza. Faktycznie jej danie było wyśmienite, ni słodkie ni ostre. Co mogłem robić, wino też się skończyło. Wsłuchiwałem się w jakieś dźwięki z kuchni - czyżby to mikrofalówka miała sprawiać aby moje danie było gotowe także w środku?
Asia - Co więcej ja już skończyłam! A tego kotleta nadal nie było z powrotem.
Igor - Po kolejnych pięciu, a dwudziestu od zwrotu pojawiła się kelnerka z dwoma talerzami. Na jednym moje danie, a na drugim tzatzyki jako forma przeprosin. Kelnerka jeszcze przepraszała i żałowała za to co się stało i w sumie do niej żalu nie mam, bo i niby za co, w końcu to nie jej wina.
Asia - Z trwogą spoglądałam na przyniesione danie i byłam ciekawa czy dostało tylko dopieczone, czy zrobione od nowa, na co wskazywał czas oczekiwania. Igor podniósł jednak ser leżący na mięsie i pokazał nacięty przez niego wcześniej koniec kotleta. No cóż... Ważne, że teraz mięso nie było surowe.
Igor - Powinienem się cieszyć, że dostałem nową porcje ryżu i nowy plaster sera. Co jeszcze kucharz w ramach rewanżu dodał od siebie, nawet nie chcę myśleć. Zjadłem wszystko bo po godzinie czekania byłem głodny, ale nie sprawiało mi to już takiej przyjemności. Jednego byłem pewien, na deser namówić się już nie dam. Tym bardziej, że miałem uczucie jakbym połknął kamień.
Asia - Korzystając w wolnej chwili poprosiliśmy o rachunek i upewniliśmy się, że w lokalu można płacić kartą. Gdy dostaliśmy rachunek podeszłam do baru go uregulować, gdzie kelnerka raz jeszcze przeprosiła za zaistniałą sytuację. Tuż przed wyjściem zajrzałam raz jeszcze do menu. Na drugiej stronie wypisane są nagrody i opinie o tym lokalu. Jedna z nich brzmiała, że jest to lokal niedrogi... to pojęcie względne.
Igor - Ja po tym co zjadłem, lokalu raczej polecać nie będę. Jednak na podstawie jednej wpadki chyba nie wypada oceniać jak żywią tam codziennie, jak radzą sobie przy większych imprezach, a także jak gotują inni kucharze (bo zakładam, że trafiliśmy na jednego z kilku).
Asia - Bo lokal najprawdopodobniej świetnie nada się na imprezy rodzinne. Można siedzieć razem, w jednej sali, ale przy różnych stolikach. Spotkania biznesowego tam nie widzę ze względu na siedziska nie do końca komfortowe. Walentynki? Ciężko mówić o intymności na otwartej sali gdzie stolik stoi obok stolika.

Wydatki:
Bifteki scharas me feta; Kotlet z mięsa jagnięco-wieprzowego faszerowany serem feta i ostrą papryczką 24,00 zł

Moussakas; Zapiekanka z bakłażana, ziemniaków i mięsa w delikatnym sosie beszamelowym 22,00 zł

Tyropitakia; Ciasteczko z serem na gorąco 9,50 zł

Herbata 4,00 zł

Wino domowe 8,50 zł

Tzatzyki; Pasta na bazie greckiego jogurtu z zielonym ogórkiem (8,00 zł) gratis

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +3
jedzenie: +4 / -3
czas: +1
wystrój: +3
czystość: +3


Ogólna ocena:

Tawerna Grecka Akropol
www.tawernagrecka.com
Łódź, ul.Traugutta 9
tel. 042-632 04 15


Wyświetl większą mapę

3 komentarze:

  1. Anonimowy16/10/09

    Juz nie ma tego lokalu

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy30/10/09

    a wlasnie ze jest znow otwieraja na weekend od czwartku

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy2/6/10

    niestety to, że danie nie jest dopieczone, to nie był przypadek - robią to notorycznie, a szkoda...bo musaka jest naprawdę pyszna
    pierwszy raz była goraca, drugi raz była chłodna w środku - więc tak jak autor pomyślałam - zdarza się, ale trzeci raz - zamrożona w środku - to już przesada - i na co się czeka 40 minut zanim podadzą? Ci ludzie nie potrafią pracować - zaprzepaścili taką szansę na wyśmienitą restaurację.........

    SZKODA, WIELKA SZKODA, BO TERAZ W ŁODZI NIE MA ŻADNEJ GRECKIEJ RESTAURACJI...

    OdpowiedzUsuń

PokazuJemy czytelników strony