4 kwi 2009

Kamienica - małołódzka


Asia - Głosowanie "jaki lokal mamy odwiedzić w kwietniu" zebrało ponad 120 głosów, z czego zdecydowana większość wskazywała "Kamienicę". Nową restaurację przy ul. 6 Sierpnia 2.
Igor - O tyle jest to ciekawe, że raz już byliśmy pod tym adresem po tym jak lokal tam umiejscowiony wygrał w naszym głosowaniu.
Asia - Do niedawna znajdowała się tam restauracja Hola Amigo - nota bene dobrze przez nas oceniona. Jednak niedawno usłyszeliśmy, że lokal zmienił nazwę oraz konkuruje do tytułu "Wnętrze roku 2008".
Igor - Szliśmy tam z mieszanymi uczuciami. Z żalem, że nie ma już smacznie karmiącej knajpy jaką było Hola Amigo; z ciekawością, jak zmieniło się wnętrze aby konkurować w konkursie o najlepsze; z niepewnością, co się kryje pod dość powszechną nazwą; oraz z nadzieją, że wyjdziemy równie zadowoleni jak wychodziliśmy z Hola Amigo.
Asia - Pierwsza różnica jaką widać po wejściu, to całkowita zmiana wystroju. Jest jasno, przejrzyście, stoły równo ustawione pod oknem, wszystkie zasłane obrusami.
Igor - I różnic możemy jeszcze sporo powymieniać, ale nie o to chodzi. Skupmy się na tym czym "Kamienica" może zachęcić, a czym zrazić.
Asia - Zachęcający był kelner. Widząc nasze niezdecydowanie gdzie usiąść zaproponował nam obejrzenie dodatkowej sali. Nazwijmy ją bordo, od koloru ścian. Ostatecznie usiedliśmy właśnie tam.
Igor - Zdecydowaliśmy się też dlatego, że to nowe pomieszczenie w restauracji. Wcześniej były tu zakłady bukmacherskie. Dodatkowo salka jest na uboczu i nie byliśmy zmuszeni na oglądanie każdego ruchu kelnera, czy wchodzących do lokalu.
Asia - Gdy już usiedliśmy na miękkich krzesłach podszedł kelner podając nam menu. Formatu A4, oprawione w skórę. Do wyboru przystawki, kilka sałatek i zup, dania główne, dania rybne, dodatki (typu frytki, ryż, gotowane ziemniaki, blanszowane warzywa). Przed spisem napojów znajduje się kartka z czterema daniami: jajeczkiem faszerowanym na trzy sposoby, sakiewkami podkomorzego, barszczem czerowym i żurkiem. Tak trochę ni w pięc ni w oko.
Igor - Wertując menu zawsze szukam jakiś dań "szefa", ewentualnie posiłków które nazwą nawiązują do lokalu. Nie inaczej było i tym razem, znalazłem jedną z przystawek - małże, zdziwiła mnie jednak nieco nazwa "kaminica". I tu pytanie do właścicieli i znawców - o co chodzi?
Asia - Jeśli chodzi o przystawki to są godne uwagi, bo nie każdemu mogą smakować: śledź, befsztyk tatarski, ozór na szaro, carpaccio z polędwicy, krewetki królewskie, łosoś, szpinak no i te małże. I nie wiem jak to ma się to znalezionego w internecie opisu, że w Kamienicy można "poczuć prawdziwą atmosferę Łodzi i głównej ulicy Piotrkowskiej".
Igor - Dzień był bardzo ciepły, więc w momencie kiedy weszliśmy do Kamienicy, chciało mi się pić. I w momencie kiedy wybrałem na co mam ochotę, przyszedł kelner i przyjął nasze zamówienia - ja sok, a Asia herbata. Moją uwagę zwróciły ceny - soki po 5 zł za 250 ml i aż 6 zł za małe 200 ml buteleczki napojów Coca Coli. Kelner przyjął zamówienie i dał nam czas na wybranie czegoś do jedzenia.
Asia - Zaczęliśmy wybierać dania główne, jednak po chwili zastanowienia zaczęliśmy od zup. Moją uwagę zwróciła zalewajka opisana jako "tradycyjna łódzka zalewajka z kurkami".
Igor - Wyboru zup za dużego nie miałem, bo po tym jak Asia zdecydowała się na zalewajkę, w menu zostały jeszcze dwie pozycje. Wybrałem zupę Julian, czyli rosół z dużą ilością warzyw podawany z kuleczkami drobiowymi.
Asia - I znowu kelner pojawił się w idealnym momencie. Przyniósł nasze napoje, przyjął zamówienie na zupy i spytał, czy mamy ochotę dalej wertować menu.
Igor - Oczywiście że tak! Chcieliśmy zjeść coś na obiad, a zupę traktowaliśmy niemal jako przystawkę. Kiedy wypiłem sok, poszedłem do toalety umyć ręce. Bez trudu dotarłem do łazienek usytuowanych na drugim końcu restauracji. Za drzwiami męskiej toalety, były dwa małe pomieszczenia - jedno z umywalką i pisuarem, drugie z muszlą. Całe pomieszczenie pachnące jeszcze nowością. Wróciłem do stolika z nadzieją, że kelner przyniósł już zupę.
Asia - Ponieważ kelnera nie było, także i ja udałam się do łazienki. Damska toaleta wystrojem pasowała do reszty lokalu. Szkoda tylko, że lustro było okrutnie brudne.
Igor - Przy naszym stole pojawił się kelner, który przyniósł zupy. Zaraz po nim przyszła Asia, dzięki czemu od razu mogliśmy złożyć zamówienie na danie główne. Kelnerowi się nie spieszyło, bo w całym lokalu byliśmy tylko my i to przez cały czas trwania naszej wizyty.
Asia - Ja zdecydowałam się na pierś pod kurkami z brokułami. Brzmiało ciekawie, jednak miałam problem z dodatkiem. Zapytałam kelnera jaki dodatek będzie najlepszy. Nie doradził mi nic wykręcając się, że każdemu smakuje co innego. Na szczęście był w stanie powiedzieć czy pierś będzie chrupiąca czy miękka (to akurat zależało ode mnie). Do chrupkiej piersi wybrałam zatem frytki.
Igor - Mnie skusił sznycel cielęcy na opiekanych ziemniaczkach - cielęcina panierowana z jajkiem sadzonym i cytryną, a pod nią ziemniaczki. Co ważne, a niestety rzadko spotykane, dania w menu były także opisane pod względem gramatury. Kelner spytał się czy życzę sobie jakichś dodatków, zdecydowałem się na warzywa blanszowane.
Asia - Ja z apetytem zabrałam się za parującą zalewajkę. Pycha! Gęsta, sycąca, lekko kwaskowa. Brakowało mi tylko świeżej pajdy chleba.
Igor - A moja zupa... no ciepła woda, lekko słona, z dodatkiem dużej ilości nierówno pokrojonych w paseczki warzyw. Warzywka na wpół surowe, dobre - wiosenne. Na dnie 2 kulki mięsne, słownie: dwie.
Asia - Chwilkę po tym jak skończyliśmy pojawił się kelner i zabrał nasze naczynia. I w sumie nie musieliśmy długo czekać na drugie danie.
Igor - Pojawił się kelner ze wszystkimi zamówionymi rzeczami. Nie zawsze zdarza się aby obsługa dała radę przynieść pięć talerzy na raz.
Asia - Przy mnie stanęły trzy talerze. Jeden duży, okrądły z daniem głównym, i dwa mniejsze z frytkami i brokułami. Na głównym talerzu leżały ułożone na sobie piersi kurczaka, polane artystycznie sosem z kurkami.
Igor - Najpierw stanął przede mną talerzyk z blanszowanymi brokułami, marchwią i kalafiorem, a zaraz po nim duży okrągły talerz z ogromnym kawałem mięsa. Był tak duży, że zakrywał 3/4 talerza i wszystkie znajdujące się pod nim ziemniaczki. Dla ozdoby listek bazylii i kilka źdźbeł szczypiorku.
Asia - Całość pachniała wyjątkowo apetycznie. Zaczęłam od brokułów - i od razu rozczarowanie. Były po prostu zimne. Z frytkami był lepiej. Ciepłe, chrupie, niesolone (sól stała na stole), nietłuste. Zaś mięso? Przyjemnie przypieczone, aromatyczne, do tego słonawy, gęsty sos.
Igor - Ja zacząłem od mięsa, na którym dumnie spoczywało jajko sadzone. Mięso świetnie wypieczone, smaczne i wyraziste w smaku. Aż ślinka leci na samo wspomnienie. Wybierając to danie, miałem nieco inne wyobrażenie o zapiekanych ziemniaczkach. Inne i powiem że gorsze od tego co otrzymałem. Pod kawałem mięsa miałem kilka ćwiartek ziemniaczków w mundurkach. Kartofelki faktycznie były opiekane, po ugotowaniu zostały wsadzone do wysokiej temperatury, dzięki tego skórka była chrupiąca i lekko ponadpiekana. Kolejna rzeczą jakiej spróbowałem były warzywa i tu podobnie jak u Asi zawiodłem się temperaturą.
Asia - Równo po piętnastu minutach od podania dań przyszedł kelner zabrać nasze talerze. Był to wystarczający czas aby zjeść. W dalszym ciągu mieliśmy menu na stole, więc mieliśmy możliwość domówienia deseru, ale po dwudaniowym obiedzie nie było szans abyśmy zmieścili jeszcze coś słodkiego.
Igor - Po prostu byliśmy przyjemnie najedzeni. Czekaliśmy więc na kelnera aby poprosić go o rachunek.
Asia - Gdy już przyszedł podaliśmy mu kartę płatniczą. Kelner jednak zapytał czy mamy gotówkę. Zdziwiło nas to pytanie, zwłaszcza, że na drzwiach wejściowych są naklejki, że lokal akceptuje karty.
Igor - Pan szybko wyjaśnił, że mają stary terminal i nie zawsze płatności przechodzą. Postanowiliśmy jednak spróbować.
Asia - W zasadzie to nie mieliśmy wyjścia. Najpierw w ruch poszła karta Igora, po 3 anulowanych transakcjach, spróbowaliśmy z moją. Po kilku próbach udało się. To co mnie zdziwiło, to wydrukowane logo na paragonie z terminalu... był tam napis "Hola Amigo".
Igor - Komu możemy polecić ten lokal? Gościom hotelowym z pobliskiej Grandki, biznesmenom oraz osobom, którym zależy na wykwintnym podaniu posiłków. Kamienice powinni odwiedzić ludzie ceniący spokój i dobre jedzenie, osoby dla których wysokość rachunku jest sprawą trzeciorzędną.
Asia - Wracając na moment do konkursu "wnętrze roku 2008". Kamienica wygląda na jeszcze nie dokończoną. Gdzieniegdzie wystają kable ze ścian, obrazy stoją na podłodze, czekając na zawieszenie, poremontowe worki wystają z szaf. Ale ogólnie wystój jest przyjemny, elegancki, a stoliki ustawione są tak aby zapewnić maksymalną wygodę. Całość dopełnia miła i spokojna muzyka.
Igor - Kiedy wychodziliśmy z restauracji, nadal nie widzieliśmy nikogo z klientów. W Hola Amigo było to samo - dobre jedzenie, świetna lokalizacja i rzadko większa liczba klientów. Kamienica jest dopiero na początku wyrabiania sobie marki, jak dla nas jest ona smaczna.

Wydatki:
Zalewajka 9,00 zł
Zupa Julian 10,00 zł
Sznycel 29,50 zł
Pierś z kurczaka 22,50 zł
Frytki 5,00 zł
Blanszowana warzywa 5,00 zł
Herbata 5,00 zł
Sok 5,00 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +4
jedzenie: +4
czas: +5
wystrój: +3
czystość: +4


Ogólna ocena:

"Kamienica"
Łódź, ul. 6 Sierpnia 2
tel. 042 630 18 59


Wyświetl większą mapę

1 komentarz:

  1. Anonimowy4/12/10

    With those basal tips in mind, actuality are a few things to apperceive about some affluence swiss replica watch brands. Rolex and Cartier are the two best-known brands and both accomplish accomplished watches in a advanced ambit of prices. The best-known brands are not consistently the a lot of adapted by collectors.

    OdpowiedzUsuń

PokazuJemy czytelników strony