21 mar 2009

Restauracja Złota - tylko z nazwy


Asia - Pierwszego dnia wiosny postanowiliśmy wybrać się na spacer. Pierwsze promyki wiosennego słońca nie były jednak na tyle rozgrzewające, aby długo chodzić po Piotrkowskiej.
Igor - A ponieważ dodatkowo zbliżała się godzina obiadowa postanowiliśmy zajrzeć do Restauracji Złotej przy ul. Piotrkowskiej 146.
Asia - To jest niedaleko Centralu II i wieżowca mBanku, wejście do tego lokalu (który jest w piwnicy) jest między budkami z hot-dogami a salonem jubilerskim.
Igor - Jeszcze na zewnątrz restauracji można zapoznać się z menu. W specjalnej małej gablocie, wisi karta dań jakie serwuje lokal. Czas lektury umila muzyka jaka płynie z głośnika zawieszonego na zewnątrz Złotej.
Asia - Zainteresowani kilkoma daniami oraz średnimi cenami postanowiliśmy wejść. Schody prowadzą w dół i w lewo. Po ich otworzeniu weszliśmy do "przedpokoju" z którego na wprost widzieliśmy bar, a na prawo i lewo odchodziły korytarze.
Igor - Podszedł do nas kelner, który zauważył, że nie wiemy gdzie iść i pokierował nas na lewo, uprzednio pytając czy życzymy sobie stolik dla palących czy niepalących.
Asia - Weszliśmy do "pokoju". Z nakrytymi stołami (zarówno obrusy, zastawa jak i kieliszki), wykładziną dywanową (poplamioną), lustrami, drewnianymi ścianami. Tworzyło to dość spójną całość.
Igor - ... no może za wyjątkiem ogromnego klimatyzatora nad wejściem. Na tyle dużego, że w zupełności psuł wystrój tego pomieszczenia. Niestety, nikt nie zadbał aby w najmniejszym stopniu przysłonić jakoś to szkaradztwo.
Asia - Chwilę po tym jak usiedliśmy podszedł do nas kelner podając karty dań. Być może pierwszy dzień wiosny i piękna pogoda na zewnątrz sprawiły, że zapomniał zapalić świeczki postawionej na środku stołu.
Igor - W czasie gdy wybieraliśmy dania, do restauracji weszły jeszcze dwie osoby. No bo właśnie, lokal w sobotnie popołudnie świecił pustkami.
Asia - Dość szybko w menu odnalazłam dania, które zainteresowały mnie przed wejściem. Mimo iż to pierwszy dzień wiosny wybrałam gulasz z kaczą i buraczkami.
Igor - Mnie, nie wiedzieć czemu, naszło na jakąś rybę. Wybór padł na pstrąga podawanego z frytkami i bukietem surówek.
Asia - Gdy kelner podszedł ponownie złożyliśmy zamówienie. Obsługujący nas pan nalegał abyśmy od razu wybrali jakieś napoje. Byliśmy jednak już dość głodni, więc poprosiliśmy aby przyszedł za chwilę.
Igor - W czasie czekania na nasz posiłek, poszedłem do toalety. Już w połowie drogi zwątpiłem czy aby dobrze idę, bo doszedłem do otwartych drzwi do kuchni. Przez chwilę pooglądałem co tam się szykuje i w jakich warunkach. Całe szczęście nie zobaczyłem niczego co by mnie zniechęciło do jedzenia. Okazało się, że toaleta jest jeszcze dalej, na samym końcu korytarza. Toaleta bardzo mała, w miarę czysta, ale co mnie najbardziej zdziwiło to brak ciepłej wody.
Asia - W tym czasie podszedł znów kelner pytając czy już coś wybraliśmy do picia. Odpowiedziałam, że jeszcze nie i czekałam aż Igor wróci.
Igor - Gdy tylko przyszedłem ponownie podszedł kelner z pytaniem o napoje. Asia, aby się rozgrzać poprosiła o czerwone wino pół wytrawne.
Asia - Wtedy pan zapytał o to czy całą butelkę, bo jeśli tak to poda kartę win, a jeśli chcę kieliszek, to mam do wyboru tylko dwa, bo tylko takie są otwarte. Jakoś nie czułam się na siłach wypić całą butelkę, więc poprosiłam o lampkę.
Igor - Spróbowałem wina Asi i stwierdziłem że i ja uraczę się tym samym. Wiem - czerwone wino do ryby pasuje jak...
Asia - Inna sprawa, ze kelner nie zaprotestował. I w zasadzie mogłabym skończyć wątek o winie, gdyby nie to, że zostały podane w dwóch różnych kieliszkach. Oba były do wina czerwonego, ale ewidentnie z dwóch różnych kompletów. Niby drobiazg, a nieładnie to wyglądało.
Igor - Czekaliśmy i czekaliśmy, a do lokalu wszedł może jeszcze jeden pan, który zasiadł przy barze leczyć kaca. Kelner obsługujący drugi stolik rozmawiał z klientami na tyle głośno że bez problemu było go słychać w naszej salce. To co najbardziej zapamiętałem, to stwierdzenie "nie schodzą" jako wytłumaczenie czemu ryby zamówione przez klientów nie zostaną im podane. Rozumiem, że bywają mało popularne dania, ale klienta można jakoś ciekawie zbajerować, a nie prosto z mostu między oczy.
Asia - Widocznie moje buraczki też nie schodziły, bo po jakimś czasie kelner przyszedł i zapytał czy zamiast buraczków mogę dostać bukiet surówek. Gdy odpowiedziałam, że wolałabym brokuły, usłyszałam, że kucharz pozwolił tylko na zaproponowanie bukietu surówek. Czyżby brokułów też nie było??
Igor - No i dalej czekaliśmy i się deczko nudziliśmy. Przygrywała nam muzyka z głośnika. Czasem taką słyszę w marketach, gdzie po nalotach ludzi z Zaiksów czy innych "chroniących biduli z przemysłu fonograficznego", zdecydowano się na granie bezpłatnego badziewia. Choć czasem dźwięki przypominały Rubika. Nawet częściej niż czasem.
Asia - Ostatecznie kelner na dwa razy przyniósł nam nasze dania. Z surówkami na osobnych talerzykach. Przede mną postawił talerz z kaszą, mięsem i gulaszem.
Igor - Moja ryba pachniała smakowicie. Frytki także wyglądały poprawnie. Surówki... nic specjalnego, choć marchewka smakowała na niedawno skrojoną.
Asia - Zaś mój gulasz... No cóż. Ciężko ładnie podać gulasz z sosem. Jednak bezkształtność masy jaką otrzymałam była straszna. Do tego wszystkiego poprzerastane, żylaste mięso. Szczerze powiedziawszy w tej cenie oczekiwałam czegoś lepszego.
Igor - Zabrałem się za pstrąga. Był delikatnie mówiąc delikatny - mało wyrazisty w smaku, a na domiar złego tuż przy kręgosłupie mięso nie było jeszcze gotowe. Ogólnie smaczne, ale bez większych Restauracja Złota - Dokumenty Googlewzlotów smakowych.
Asia - Miło się siedziało na miękkich krzesłach, ale czas nieubłaganie płynął, więc postanowiliśmy pospacerować jeszcze troszkę w tym wiosennym słońcu. Pomimo 177 pozycji w menu i ponad 50 różnych daniach nic nie skłoniło nas aby zamówić deser.
Igor - Trochę trwało zanim kelner zauważył, że już skończyliśmy i chcemy wyjść. Gdybyśmy może mieli notebooki, to byśmy posurfowali za darmo - w lokalu jest dostępne Wi-Fi.
Asia - Gdy poprosiliśmy o rachunek i po kilku minutach go dostaliśmy. Na szczęście w Złotej można płacić kartą płatniczą. Kelner po dłuższej chwili zawołał mnie do baru prosząc o PIN. Mogłam dzięki temu zajrzeć za bar... Bynajmniej nie był złoty.
Igor - Kiedy Asia wróciła do stołu, ubraliśmy się i wyszliśmy niezauważenie.
Asia - Zwykle w tym miejscu recenzji zastanawiamy się komu można polecić ten lokal.
Igor - Być może restauracja Złota nie musi starać się o gości, gdyż ogromny biurowiec mBank zapewnia stały dopływ klientów biznesowych w ciągu tygodnia. My przyszliśmy w sobotę...
Asia - Romantycznego obiadu w Złotej nie widzę, prędzej jakieś rodzinne spotkanie lub właśnie szybki biznesowy lunch.

Wydatki:
Pstrąg z frytkami i bukietem surówek 28,00 zł
Gulasz z kaszą i buraczkami 22,00 zł
Wino czerwona 2 x 8,00 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: -1
jedzenie: +1
czas: +3
wystrój: +1
czystość: +3


Ogólna ocena:

Restauracja Złota
Łódź, ul. Piotrkowska 146
042 636-11-11
www.zlota.com.pl


Wyświetl większą mapę

1 komentarz:

  1. Anonimowy22/1/10

    no nie taka Zlota jak ja pisza........po pierwsze...smierdzi papierochami...pani za barem to pomylka....no a co do posilku....to po prostu porazka....serwuja sosy z proszku.....nie polecam jest duzo fajniejszych i przytulniejszych restauracj w Lodzi .proponuje nowa nazwe..komuno wroc.....

    OdpowiedzUsuń

PokazuJemy czytelników strony