Asia - Dawno nie byliśmy w żadnej knajpie, więc tak przed weekendem postanowiliśmy zjeść gdzieś na mieście.
Igor - Kilka razy słyszałem dobre opinie na temat
Fresh & Chili, więc stwierdziłem, że dziś możemy pójść właśnie tam.
Asia - Od wejścia knajpa wygląda na modną, gdyż z trudem udało nam się znaleźć wolny stolik – prawie na samym końcu sali, prawie w przejściu, prawie tuż przed kuchnią.
Igor - Fresh & Chili to wg nazwy „pub & restauracja”, i mam wrażenie, że my siedzieliśmy na tym „&”. Przy czym część pubowa wygląda faktycznie na pub, ale niestety część restauracyjna przypomina stołówkę.
Asia - Zaraz po tym jak zajęliśmy miejsca, na stole pojawiły się menu. Niestety ciężko powiedzieć, że zostały przyniesione, gdyż kelnerka rzuciła je nam w przelocie przez salę.
Igor - Ja mniej więcej wiedziałem co chcę zamówić gdyż skusiło mnie wiszące na zewnątrz ogromne menu. Wybrałem
szysz taouk na sposób libański czyli „polędwiczki z kurczaka z grilla, surówka i ryż/frytki/ziemniaczki”, głównym powodem zamówienia tego dania był przymiotnik „libański” - liczyłem na coś orientalnego.
Asia - Dopiero teraz (pisząc notatkę) zauważyłam co Ty jadłeś! Byłam przekonana, że na talerzu miałeś piersi z kurczaka... Ciekawe gdzie hodują kurczaki, które mają polędwiczki (i gdzie niby kurczak ma polędwiczki???). Ja miałam ochotę coś pochrupać, więc zamówiłam
koftę z bakłażanem to znaczy „mięso cielęce, bakłażan, ziemniaki, pomidor, cebula, ser, ryż, surówka”. Jak się niedługo potem okazało, nie pochrupałm sobie bo całość była zapiekana...
Igor - Wśród napojów znalazłem ciekawą pozycję
Ayran czyli jogurt naturalny z miętą i czosnkiem. Ponieważ pogoda nie jest upalna, postanowiliśmy wzmocnić się tym trunkiem.
Asia - Jak zwykle w takiej knajpie skorzystałam z okazji aby obejrzeć toaletę. Tutaj należy im się plus. Czysto, pachnąco, z zapasem mydła i papieru. Szkoda tylko że włącznik światła jest na zewnątrz i w każdej chwili mogą zapaść krępujące ciemności.
Igor - Korzystając z nieobecności Asi obserwowałem sobie kelnerki. Jednak patrząc na dziewczyny w t-shirtach i zwykłych, czarnych spodniach dresowych stwierdziłam, że ciekawiej będzie obserwować wnętrze lokalu. Widać, że w jego przygotowanie włożono
wiele wysiłków i starań. Na ścianach wiszą bliskowschodnie pamiątki, w niektórych miejscach stoją szisze. Całość oświetlają charakterystyczne orientalne lampki.
Asia - Zapomniałeś dodać, że na ścianie wisi ogromny telewizor z włączonym jakimś kanałem muzycznym, a z głośników przebija się popowa „rąbanka”, dość skutecznie zagłuszana przez harmider panujący w pubo-restauracji.
Igor - Przyznam szczerze, że jest to nieco
oryginalny harmider, gdyż część z gości Fresh&Chili stanowią Libańczycy – znajomi właściciela, Libańczyka, który był obecny w restauracji i obserwował cały lokal.
Asia - Wracając do jedzenia, które pojawiło się bardzo szybko, nawet za szybko jak na tę ilość klientów przebywających w lokalu... Miałam ochotę na świeże, chrupiące warzywa, niestety wspomniany w menu pomidor i bakłażan były totalnie rozgotowane i tworzyły coś na wzór sosu w którym ukryta był cielęcina. O ile ten sos był smaczny i lekko pikantny, to ciężko ocenić mi cielęcinę, bo znalazłam jej
raptem 4 kawalątki. O ryżu mogę powiedzieć tyle że był letni – bez rewelacji, surówka zaś... chwile świeżości i chrupkości miała dawno za sobą.
Igor - Ja na swoje danie musiałem troszkę poczekać, gdyż nie zostało podane razem z daniem Asi. Widać mój ryż odgrzewał się dłużej, bo nawet był ciepły, ale bez rewelacji.
Surówka, o której wspomniała Asia... hmm... no
niczym z pobliskiego China Town – mimo wielu, kolorowych składników czuć i tak było głównie ocet. „Polędwiczki” były bardzo smaczne, delikatne, w niektórych miejscach miałem wrażenie, że nawet za delikatnie podsmażone.
Asia - Do naszych dań otrzymaliśmy od kelnerki dwa sosy: czosnkowy i ostry.
Igor -
Sos czosnkowy był rewelacyjny, gęsty jak śmietana, o intensywnym smaku i zapachu. Bardzo smaczny.
Asia - Niestety w trzy godziny od zjedzenia czosnek mi się niemile wspomina – nie wiem czy to ten z sosu czy ten z jogurtu, ale wrażenie nie jest przyjemne.
Igor - Dodajmy może na koniec że ten lokal ma w menu około 130 potraw - od zup, przez dania wegetariańskie, kuchni śródziemnomorskiej, pizze, kanapki na deserach kończąc. Samo zaś menu jest przejrzyste, czyste i ładnie wykonane.
Asia - Przejrzyste niestety nie jest w lokalu powietrze – połączenie pubu z restauracją, przy niewystarczająco wydajnym wyciągu spowodowało, że nie siedzieliśmy tam ani minuty dłużej niż to było konieczne.
Igor - Poczekawszy aż kelnerka będzie obok nas przelatywać, poprosiłem o rachunek, który można w „Fresh & Chili” regulować kartą płatniczą.
Lokal mnie zupełnie nie przekonał, ani jako pub ani jako restauracja, nie wiem czy tam wrócę. W zamyśle knajpa bardzo fajna, ale gorzej z realizacją.
Asia - Dla mnie ten pub/restauracja to
studencka stołówka z kuchnią w stylu kebab house. Ani to dobre na business-lunch ani na romantyczną kolację.
Wydatki:
Kofta z bakłażanem – 16,00 zł
Szysz taouk na sposób libański – 17,50 zł
2 x Ayran – 2 x 4,00 zł
Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: -2
jedzenie: +3
czas: +4
wystrój: +5
czystość: +4
Ogólna ocena:
Piotrkowska 123
www.freshchili.pl
tel 042-630 05 24
Wyświetl większą mapę