7 gru 2009
Buddha - kolejny hindus
Asia - Wiemy, że czytelnicy bloga niecierpliwią się, że mamy zaległości. Ale przedświąteczny czas nie pozwolił nam na przelanie naszych obserwacji na "papier".
Igor - Jednak zgodnie z wynikiem ankiety, w grudniu (na początku) poszliśmy do restauracji Buddha przy ul. Zachodniej 87.
Asia - Chyba lepiej jeśli podamy lokalizację względem skrzyżowania. Buddha jest tuż przy Próchnika, po tej stronie co dawny kinie Capitol. Dotrzeć do tej restauracji można na kilka sposobów – tramwajem (przystanek jest tuż obok), samochodem (ale z parkowaniem na ul. Zachodniej różnie bywa), lub spacerem (z Piotrkowskiej jest całkiem niedaleko).
Igor - Weszliśmy do lokalu, w którym zajęty był jeden stolik. Mogliśmy dzięki temu wybrać do woli. Cała restauracja składa się jakby z dwóch sal – jednej bardziej barowej, tuż przy barze, oraz drugiej z przytulnymi krzesłami. Pierwszą salę widać już od wejścia, druga zaś oddzielona jest ścianą i znajduje się w niej bar oraz kilka stolików. Ale i tak ustawienie stolików bardziej przypomina jakąś stołówkę, a nie lepszą restaurację. W sumie naliczyliśmy około 14 stolików.
Asia - Wybraliśmy stolik w pierwszej (zdecydowanie większej) sali. Usiedliśmy na wygodnych krzesłach, a ubrania powiesiliśmy na trzecim dostawionym krzesełku. Na kelnerkę nie musieliśmy długo czekać...
Igor - ... i dobrze, bo był to dzień w którym dość nam się spieszyło. Liczyliśmy na dobry posiłek, ale bez konieczności czekania około 30 minut.
Asia - Tak, wiemy, że zaraz odezwą się obrońcy prawdziwych restauracji i stwierdzą, że jak szybko chcieliśmy zjeść, to trzeba było do fast-foodu iść. Ale my mieliśmy mało czasu.
Igor - Nazwijmy naszą wizytę "szybkim lunchem".
Asia - Przejrzeliśmy pobieżnie menu i gdy tylko wróciła kelnerka przyznaliśmy, że mamy nie za dużo czasu i poprosiliśmy o pomoc w wyborze dań, na które nie będziemy musieli długo czekać. Gdyby okazało się, że to co wybrałam jest małym daniem, to upatrzyłam sobie warzywa gotowane w sosie z orzechami nerkowca.
Igor - Miła dziewczyna ukierunkowała nas na dania główne, twierdząc, że na nie będziemy czekać około 10 minut. Zdziwiło mnie to, co powiedziała kelnerka.
Asia - I jak jeszcze przy warzywach można to zrozumieć, tak czas przygotowania takiej jagnięciny powinien trwać nieco dłużej. Przy czym na przekąski każą czekać już do pół godziny.
Igor - Wybraliśmy zatem Mutton rogani amritsari, to znaczy... jagnięcinę w ostrym sosie curry.
Asia - i Aloo adraki gobi, czyli mieszankę kalafiora i ziemniaków w sosie imbirowym.
Igor - Gdy kelnerka poszła przekazać nasz wybór do kuchni, my wczytaliśmy się w menu. Karta dań wyglądała bardzo schludnie. Porządnie wykonana obwoluta, a strony były dobrym uzupełnieniem okładki. Wewnątrz była też adnotacja, że do grup „powyżej 4 osób” doliczany jest koszt za tzw. serwis. I oboje zwróciliśmy uwagę, że menu jest bardziej angielskie niż polskie.
Asia - Najpierw jest indyjska nazwa dania, potem wyjaśnienie co to jest. Najpierw po angielsku, a potem po polsku. Wszystko jest tej samej wielkości... Żeby zrozumieć co to jest np. "Dhaabe ka swaad" musimy przebrnąć najpierw przez dwie linijki opisu "in english".
Igor - Taki układ menu wymaga skupienia. Dodatkowo zauważyłem, że w każdej kategorii dań najpierw są dania wegetariańskie, a dopiero potem wegetariańskie. Trochę dziwne, ale rozumiem że właścicielom bardziej zależy na wegetarianach niż na niewegetarianach.
Asia - Restauracja Budda jest tą z rodzaju sieciówek. Jeśli komuś zasmakuje smak serwowanych tutaj dań, może ich jeszcze skosztować w Warszawie i Katowicach.
Igor - Chyba ta standaryzacja wymusiła, aby na ścianie wisiały telewizory z wyświetlanymi teledyskami rodem z Indii.
Asia - Po kilku minutach przyszła kelnerka i poukładała ładnie zapakowane sztućce, a przed nami postawiła średniej wielkości kwadratowe talerze.
Igor - Minęło więcej niż obiecane 10 minut, kiedy kelnerka przyszła z naszymi daniami. Otrzymałem dwie miseczki, jedna z mięsem a drugą z ryżem.
Asia - Ja natomiast otrzymałam w jednej misce ziemniaki i kalafior zanurzone w sosie, a obok otrzymałam talerzyk z „plackami”. Sos, był gęsty i puszysty z widoczną ilością migdałów pokrojonych w płatki. W smaku lekko ostrawy, nieco podobny do gulaszu.
Igor - Moje osiem kawałków mięsa, było także w sosie. Gęstym, nieco ciemnawym, w smaku wyczuwalny był aromat warzyw. Jagnięcina jednak była nieco twardawa, ale w smaku bez zarzutów, lekko ostra. Ryż natomiast... nawet w mikrofalówce, trzeba umieć go odgrzewać, aby nie tworzyły się duże grudy zlepionych ziaren.
Asia - Po kilku minutach przyszła ponownie kelnerka. Tym razem, pamiętając nasze obawy, spytała się czy dania nie są za ostre.
Igor - Ale wszystko było w porządku. Jedliśmy dalej z apetytem.
Asia - I się najedliśmy. W dość krótkim czasie, za średnio rozsądne pieniądze. Wniosek - mamy w Łodzi kolejną po Ganesh knajpę z indyjskim jedzeniem.
Igor - I podobnie jak w Ganesh, Buddha to razej nie jest lokal na codzienne obiady, ale zajrzeć od czasu do czasu warto.
Wydatki:
Mutton rogani amritsari 28,00 zł
Aloo adraki gobi 18,00 zł
Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +3
jedzenie: +4
czas: +4
wystrój: +5
czystość: +5
Ogólna ocena:
Buddha - restauracja indyjska
ul. Zachodnia 87
www.buddha.info.pl
tel: 782 111 222, 42 631 111 2
Wyświetl większą mapę
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nie dobre
OdpowiedzUsuńHermes Massai Bag is a French high fashion designer house, established in 1837. It is more sensible to make sure your bag and shoes are harmonious in style and mood. Thirdly, choose similar colored Birkin to match your outfit. There is an extensive range of colors for your Birkin bag. Taupe, beige and grey are practical and can blend into more clothes.
OdpowiedzUsuń