14 sty 2009
Pietrynka - stołówka
Asia - Już jakiś czas temu chcieliśmy zawitać do Pietrynki. Wielokrotnie mijaliśmy ten lokal przy numerze 124, ale jakoś nie było okazji aby tam wejść. Styczniowe mrozy zachęcił nas jednak do skosztowania domowych obiadów właśnie przy ul. Piotrkowskiej.
Igor - Ponieważ Asia troszkę się spóźniała postanowiłem wejść i poczekać na nią wewnątrz. Nie jest to wielki lokal. W sumie troszkę stołówka ze stołami po bokach i barem na samym końcu. Przy tym barze składa się zamówienia.
Asia - Ja się spóźniałam ponieważ utknęłam w korkach, więc zadzwoniłam, że będę za jakieś 10 minut, Igor wpadł na świetny pomysł, że coś już dla mnie zamówi. Z przeczytanych propozycji moje ucho wychwyciło dwie interesujące: kopytka lub pampuchy. Lubię oba dania, więc zdałam się na wybór Igora.
Igor - Baba! Zamiast się samemu zdecydować, to zwala na moja głowę wybór... tak jakbym nie miał problemu z wyborem dla siebie. Bo w Pietrynce są same znajomo i smacznie brzmiące dania. Zupy - grzybowa, flaki, barszcz, zalewajka, rosół, ogórkowa. Wieprzowina - schab, sznycel, kotlet, gołąbki, żeberka, wątróbka. Wołowina - gulasz, zraz. Drób - de volaille, antrykot. A do tego frykasy - pierogi, pampuchy, kopytka, naleśniki. Jest w czym wybierać!
Asia - Nieświadoma problemów jakie ma Igor jechałam dalej, licząc, że jak tylko wejdę to na stole będzie na mnie czekało smakowite danie.
Igor - No to ja wybierałem, najpierw dla siebie. O pomoc poprosiłem panią przyjmującą zamówienia. Ale ona tam raczej jest od siedzenia na kasie niż do doradzania klientowi. A szkoda, bo gdy ja nie mogę się zdecydować, liczę na pomoc obsługi. Na początku spytałem się ile będzie trwało przyrządzanie jedzenia, a kiedy usłyszałem że około 10 minut ucieszyłem się że Asia akurat się wyrobi. Po poszukiwaniach zdecydowałem się na kotlet mielony (po nim zawsze można poznać czy mięso jest świeże), a do tego poprosiłem kaszę gryczaną. Upewniłem się że wszystko będzie polane sosem. Pani upewniła mnie, że kasze poleje sowicie sosem grzybowym. Dla Asi zamówiłem kopytka. Zapłaciłem podaną kwotę i usiadłem przy jednej z ław.
Asia - Gdy weszłam do Pietrynki Igor siedział już przy stoliku ze swoim daniem, a Pani zza lady, gdy mnie zobaczyła przyniosła moje kopytka, a w zasadzie kopyciątka, bo ogólnie porcja nie była wielkich rozmiarów. Ale była ciepła i to w tym momencie liczyło się najbardziej.
Igor - Trochę zacząłem się niepokoić, że jak przyjdzie Asia dania będą już zimne. Przez to że się trochę spóźniła, policzyłem liczbę miejsc w Pietrynce - są trzy ławy przy których w zależności od gabarytów zmieścić się może od czterech do sześciu osób, poza tym są jeszcze trzy stoliki z czterema krzesłami każdy. Dla tych wszystkich potencjalnych klientów jest pięć wieszaków na kurtki, stąd też gdy weszła Asia, moja kurtałka leżała obok mnie na ławie.
Asia - Ja też swoją kurtkę położyłam na ławie, bo po prostu nie zauważyłam wieszaków. Szybko zabrałam się za widelec i skosztowałam moich kopytek. Smaczne, ciepłe, fajnie elastyczne. Do tego bardzo gęsty sos z grzybami, pikantny. Miejscami troszkę ścięty... tak jak by dość długo czekał na talerzu.
Igor - Natomiast moja kasza polana grzybowym sosem jeszcze parowała. Obok leżały trzy kotlety mielone, które nie wyglądały na za świeże - to znaczy nie były zdjęte prosto z patelni. Moją podejrzliwość względem świeżości podsycały trzaskania i piknięcia, identyczne do tych które znam ze swojej kuchni (mikrofalowej).
Asia - Tak jak podejrzewałam na początku: tą ilością kopytek się nie najadłam. Talerz był w kształcie liścia - szeroki na 10 cm, długi na ok 20. Zaraz po tym jak zjadłam zaczęłam szukać jakiegoś picia. W lokalu można kupić napoje butelkowane lub normalny kompot. Wybrałam kompot truskawkowy. Stojący na tacy na blacie. Wystarczy podejść i wziąć.
Igor - A ja jeszcze kończyłem te kotlety. Kasza nie mogła być zła, sos też ok, ale te kotleciki jakieś takie niepewne. Z wierzchu nieco obeschnięte a w środku poprawne. Nie wiem jak to określić, wiem tylko że było ostre. Ogólnie najadłem się, ale bez rewelacji.
Asia - Jakoś wystrój i atmosfera nie zachęcały do dłuższego zostania. Nie nazwałabym Pietrynki idealnym lokalem na wykwintne obiady. Ta restauracja działa jak stołówka. Wejść, zjeść i wyjść.
Igor - Wystrój tej stołówki-baru jest też dość skromny. Na ścianach wiszą co prawda fotografie kamienic z ulicy Piotrkowskiej, ale nic poza tym. Do tego dochodzi mały kibel unisex, a z głośników lecą kawałki i wygłupy prezenterów radia Wawa.
Asia - No i jeszcze godziny otwarcia... od 12 do 18:30. Zatem mamy w samym centrum miasta lokal typu "bar".
Igor - Tylko ceny jakieś takie niebarowe. Za kotlety, kaszę i kopytka zapłaciłem 27 złotych. Do teraz nie wiem skąd 4 zł za sos (w menu tego nie ma). Ogólnie rzecz biorąc, ceny do najniższych nie należą, a w kontekście jakości wypadają niemiło.
Asia - Podsumowując, nie wiem kto może być klientem Pietrynki. Może pracownicy z okolicznych kancelarii ewentualnie biurowców przy al. Piłsudskiego... choć wydaje mi się, że mają bliżej inne (smaczniejsze i tańsze) lokale.
Igor - Ja do Pietrynki, mimo bardzo sympatycznej nazwy, wracać raczej nie będę.
Wydatki:
Kotlety mielone 12,00 zł
Kasza 3,00 zł
Sos(?) 4,00 zł
Kopytka z sosem grzybowym 8,00 zł
Kompot 1,00 zł
Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +2
jedzenie: +2
czas: +4
wystrój: -2
czystość: +5
Ogólna ocena:
Restauracja Pietrynka
Łódź, ul. Piotrkowska 124
tel. 042-632 19 19
Wyświetl większą mapę
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Może warto aby wszyscy wybierający Pietrynkę to przeczytali.Otóż któregoś zimowego dnia weszłyśmy tam z koleżanką i nie wiedząc co zamówić mój wzrok padł na talerz pewnego pana...Była to kasza gryczana z ogórkiem.Było i pewnie do tego jakieś mięso ale już osobnik je zjadł. Mój wzrok utknął na ogórku bo akurat w charakterystyczny sposób został polany sosem.Postanowiłam kierując się zasada że wszystko dobre co na cudzym talerzu zamówiłam to samo:kaszę. Jegomość zjadł i poszedł. A ja co??? Otrzymałam porcję z tym samym ogórkiem, to na pewno był ten bo tak samo polany. Fujjj, może i kaszę mi tez przesypali?
OdpowiedzUsuńTo dosc stara recenzja. Jem tam sporadycznie (pare razy w roku) i moje doswiadczenia nie pokrywaja sie z w/w recenzja. Trudno komentowac wystroj, to nie restauracja tylko jadlodajnia. Ceny sa bardzo umiarkowane - 50pln za obiad z 2 dan dla 2 osob, z kompotem :) Lokal czysty i schludny, jedzenie smaczne i niebudzace podejrzen.
OdpowiedzUsuńMoje 3 grosze