12 cze 2009

Ganesh - w Bollywood


Igor - W restauracji o tej nazwie już raz byliśmy. Było to dość dawno, na początku prowadzenia naszego bloga. Wtedy zachwycaliśmy się małą, klimatyczną, nastrojową knajpką schowaną w jednej z bram na Piotrkowskiej. Czemu więc zdecydowaliśmy się iść tam jeszcze raz? Bo Ganesh otworzył nową siedzibę, dużo większą od pierwszej.
Asia - Zajął lokal przez wiele lat zajmowany przez restaurację Quattro (ul. Piotrkowska 55). Udaliśmy się tam podczas długiego weekendu - podobnie jak w całym mieście, tak i w restauracji nie było wielu klientów.
Igor - Weszliśmy po schodach przez wielkie otwarte na oścież drzwi. Wnętrze wygląda sympatycznie, ale a drugiej strony dość przeciętnie - długa sala, z wieloma stolikami poustawianymi symetrycznie. Jedynym ciekawym akcentem są dwa stoły w formie okręgu, dookoła których są ustawione sofy. Nad stołami są baldachimy z drobnych koralików, a centralnie nad stołem żyrandol z setek małych szkiełek. Niestety, stoliki są ciągle zarezerwowane, być może z myślą dla liczniejszej grupy klientów.
Asia - Zajęliśmy miejsce po prawej stronie (jak się potem okazało jest to część dla palących - w "starej" restauracji nie wolno było palić w ogóle). Po kilku chwilach podeszła do nas kelnerka podając karty - długie i wąskie. Przy czym kelnerka nie wyglądała jak kelnerka... to znaczy żadna z kelnerek nie wyglądała jak kelnerka. Gdyby nie to, że podawały menu lub chodziły z daniami wzięłabym je za klientki.
Igor - W menu są różne dania: z kurczaka, z baraniny, z ryb, desery, przystawki, oraz indyjskie kefiry.
Asia - Wybór całkiem spory, a i samo czytanie menu trochę trwa ponieważ najpierw większą czcionką mamy oryginalną nazwę dania, a dopiero niżej polski dokładny opis.
Igor - Po jakimś czasie przyszła kelnerka. I całe szczęście - nie mogliśmy się zdecydować, a byliśmy bardzo głodni.
Asia - Ponieważ miałam już upatrzone jedno danie zapytałam ile będziemy na nie czekać - od długości oczekiwania uzależniałam bowiem zamówienie przystawki. Niestety, kelnerka odpowiedziała "nie wiem". Zbita z tropu postanowiłam prócz malai kebab czyli kawałków kurczaka marynowanych w sosie śmietanowo-orzechowym, zamówić także Veg samosa czyli smażone pierożki wegetariańskie.
Igor - Ja postawiłem za to na baraninę. Poprzednim razem bardzo mi smakowała i stwierdziłem że i tym razem zjem ten rodzaj mięsa. Jednak kompletnie nie pamiętałem, co jadłem te dwa lata temu, więc zamówiłem u kelnerki Mutton Korma czyli baranina z migdałami i orzechami w łagodnym sosie śmietanowo-pomidorowym. I odpowiedź kelnerki była równie dziwna co w przypadku Asi - niech Pan tego nie zamawia, albo zmieni sos. Spytałem się co to znaczy, czy to że danie jest źle skomponowane? Kelnerka odparła że "oni" jedzą różne dziwne rzeczy, a w tym przypadku to źle smakuje. Zdziwiłem się bardzo! Zbity ze stropy spytałem się, co kelnerka może mi w takim razie polecić, zaproponowała Kadai Mutton - baranina z papryką, cebulą, imbirem i chili w sosie Curry. Nieświadomie, kelnerka odwiodła mnie od zamówienia tego samego dania co przy poprzedniej wizycie.
Asia - W czasie jak Igor dyskutował z kelnerką o swoim daniu, ja przewertowałam menu i znalazłam do picia jogurt, wcześniej jednak zapytałam kelnerki który będzie najbardziej pasował do mojego dania. Poleciła Lassi natural czyli jogurt indyjski naturalny.
Igor - Asia zamówiła przystawkę, więc stwierdziłem że i coś wezmę jako starter. Tym bardziej, że baraninę się długo przygotowuje - nie chciałem ryzykować śmierci głodowej. Znalazłem coś co zostało nazwane Garlib Naan czyli placki z mąki pszennej z czosnkiem i domówiłem to jako drugą przystawkę. Do picia także zamówiłem jogurt (poprzednim razem bardzo mi smakował), wybrałem Lassi garlic czyli napój jogurtowy czosnkowy.
Asia - Zanim kelnerka przyszła do nas z talerzem mieliśmy dość czasu aby rozejrzeć się po nowym Ganeshu. Te okrągłe stoliki pod baldachimem wyglądają rewelacyjnie. Do tego ciekawy, ceglany kolor ścian i klimatyczna muzyka płynąca z głośników.
Igor - Nie tylko z głośników. Na ścianach wiszą duże telewizory, na których puszczane są hinduskie teledyski, muzykę z nich można usłyszeć w całym lokalu. Także w toalecie.
Asia - Toaleta utrzymana jest w klimacie. Dominują kolory czarny i czerwony. Czysto, nietuzinkowo i muzycznie.
Igor - Można dodać, że całość świetnie wyglądającej toalety burzy jeden fakt. Bo wszystko pachnie, świetnie dopasowane, podajnik do mydła to metalowy pojemniczek, umywalka o ciekawym designie... i do tego wszystkiego postawiony na blacie papier w rolce do wycierania rąk.
Asia - Po powrocie do stolika podeszła do nas kelnerka i położyła przed nami białe talerze, na nich czerwona serwetka, a na niej sztućce: widelec, nóż i łyżka. Zastanowiłam się po co nam łyżka, ale nie zdążyłam zapytać bo kelnerka zniknęła.
Igor - Po kolejnej minucie na naszym stole pojawiły się przystawki! Garlic Naan to trzy placki z mąki pszennej przyrządzone z czosnkiem. Jako przekąska - wyśmienite. Smak czosnku lekki i nie narzucający się, choć popijając jogurtem również o smaku czosnku, trudno było wyczuć różnicę. Sam jogurt, to napój mleczny w którym wyczuwalne są kawałki zgniecionego czosnku. Całość wyśmienicie oczyszcza kubeczki, ale tę zaletę doceniłem nieco później.
Asia - Veg Samosa to zaś dwa pierożki podane na sałacie z dwoma sosami. Jeden sos był zielony i wyglądał na chrzanowy, drugi był w kolorze czekoladowym i w smaku był słodki, troszkę miodowy. Pierożki z zewnątrz bardzo chrupiące, nadziane pastą (chyba) ziemniaczano-curry.
Igor - Sosy (a właściwie dipy) te pasowały także do placków. Kiedy zjedliśmy przystawki, pojawiła się kelnerka - naszymi daniami głównymi.
Asia - Ja dostałam owalny talerz z kawałkami kurczaka i surówką oraz koszyczek z Naan - czyli plackami z mąki przennej, tym razem jednak już bez dodatków.
Igor - Dla mnie przyniosła dwa talerze - jeden mniejszy, podłużny z kopczykiem białego ryżu, drugi większy, własiciwie półmisek z cząstkami mięsa w gęstym sosie.
Asia - W Ganesh, dostaje się potrawy na osobnych talerzach, a następnie przekłada w dowolnie wybranych proporcjach na talerz z którego się je. Bardzo wygodne. Mój kurczak pocięty był w średniej wielkości kwadratowe kawałki. Mięso było aksamitne w smaku, bardzo soczyste, śmietanowa marynata była wyśmienita, a orzechy dawały tylko delikatny, przyjemny posmak. Do tego wszystkiego ryż - biały, niesolony; oraz surówka mocno przyprawiona papryką. W zasadzie to mięsem i ryżem przegryzałam właśnie tę surówkę.
Igor - Ja także sobie chwalę taki sposób podawania jedzenia. Daje to możliwość skosztowania każdego ze składników posiłku razem lub z osobna. Moje mięso było zatopione w gęstym sosie, w którym zanurzone były kawałki warzyw. Całość kompozycji była wyraźnie ostra, to zasługa imbiru dawała bardzo ciekawy i wyraźny smak. Ryż, biały i sypki, świetne uzupełnienie.
Asia - Przyjemnym dodatkiem do naszych dań były jogurty - właśnie przy głównym daniu docenić można ich spokojny smak. W zasadzie w zaskoczyła mnie mile wielkość porcji. Poprzednim razem dania były równie pyszne, ale porcje zdecydowanie mniejsze. Tym razem po zamówieniu przystawki i dania głównego byliśmy najedzeni.
Igor - Tak, zdecydowanie wielkość porcji jest większa niż poprzednim razem i całe szczęście bez uszczerbku na jakości. Ja byłem bardzo przyjemnie najedzony.
Asia - Gdy wróciliśmy do domu spojrzeliśmy na stronę internetową restauracji Ganesh i co się okazało? Po pierwsze na witrynie brak jest informacji, że w Łodzi są dwa Ganesh'e, za to jest link do warszawskiej knajpy.
Igor - A po drugie ceny w internetowym menu są niższe od tych które widzieliśmy będąc w restauracji, średnio o 3 zł.
Asia - Ja bym podtrzymała moją opinię odnośnie tego lokalu - można zajrzeć od czasu do czasu i spróbować przepysznej kuchni, ale jest tam za drogo, aby stołować się codziennie.
Igor - A ja dodam, że mamy mimo wszystko w Łodzi dwie różne restauracja Ganesh - jedną małą, klimatyczną, ze spokojną muzyką; oraz drugą większą, nastawioną na wielu klientów, z dyskotekowym bollywood z głośników - bardziej komercyjną. Osobiście wolę tę pierwszą.
Asia - Komu zatem można polecić nowy Ganesh? Zdecydowanie można wybrać się tam większą ekipą i zająć stolik pod baldachimem. Klimatyczny, rozwywkowy wieczór zapewniony.
Igor - Super jedzenie, wystrój i czystość... tylko ta obsługa.

Wydatki:
Garlic Naan 11,00 zł
Veg Samosa 10,00 zł
Malai Kebab 23,00 zł
Kadai Mutton 31,00 zł
Lassi natural 7,00 zł
Lassi garlic 8,00 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +2
jedzenie: +5
czas: +5
wystrój: +4
czystość: +5


Ogólna ocena:

"Ganesh"
Łódź, ul. Piotrkowska 55
www.ganesh.pl


Wyświetl większą mapę

6 komentarzy:

  1. Anonimowy7/3/12

    Mogę się pod recenzją podpisać ogólnie, bardzo fajny lokal i bardzo lubię do ganesha zaglądać. Świetne jedzenie i smakowite i tanie menu lunchowe. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy19/3/12

    Fajny opis, knajpka ciekawa i smakowita, jedzenie dobre, także też mogę pochwalić ganesha na piotrkowskiej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy1/5/12

    Po przeczytaniu wpisy wybrałem się sam spróbować bo lubię ciekawą kuchnię i nie zawiodłem się, jedzenie bardzo oryginalne w smaku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy19/5/12

    U mnie też minęło trochę czasu zanim odkryłam, że jest też mniejszy Ganesh i to w zasadzie zaraz obok! :) I tego mniejszego wolę, ja jego ... tak naprawdę miniaturowość i masę klimatu :) Jedzenie wyśmienite.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy25/6/12

    Witajcie! Recenzja fajna, ten sposób pisania fajnie się czyta i generalnie zgadzam się, że jedzonko mają bardzo dobre, a do tego bardzo duże menu, można często zaglądać i nie powtarzać dań :) Coś dla fanów Indii :)

    OdpowiedzUsuń

PokazuJemy czytelników strony