25 paź 2007
Fresh & Chili - no fresh & no chillout
Asia - Dawno nie byliśmy w żadnej knajpie, więc tak przed weekendem postanowiliśmy zjeść gdzieś na mieście.
Igor - Kilka razy słyszałem dobre opinie na temat Fresh & Chili, więc stwierdziłem, że dziś możemy pójść właśnie tam.
Asia - Od wejścia knajpa wygląda na modną, gdyż z trudem udało nam się znaleźć wolny stolik – prawie na samym końcu sali, prawie w przejściu, prawie tuż przed kuchnią.
Igor - Fresh & Chili to wg nazwy „pub & restauracja”, i mam wrażenie, że my siedzieliśmy na tym „&”. Przy czym część pubowa wygląda faktycznie na pub, ale niestety część restauracyjna przypomina stołówkę.
Asia - Zaraz po tym jak zajęliśmy miejsca, na stole pojawiły się menu. Niestety ciężko powiedzieć, że zostały przyniesione, gdyż kelnerka rzuciła je nam w przelocie przez salę.
Igor - Ja mniej więcej wiedziałem co chcę zamówić gdyż skusiło mnie wiszące na zewnątrz ogromne menu. Wybrałem szysz taouk na sposób libański czyli „polędwiczki z kurczaka z grilla, surówka i ryż/frytki/ziemniaczki”, głównym powodem zamówienia tego dania był przymiotnik „libański” - liczyłem na coś orientalnego.
Asia - Dopiero teraz (pisząc notatkę) zauważyłam co Ty jadłeś! Byłam przekonana, że na talerzu miałeś piersi z kurczaka... Ciekawe gdzie hodują kurczaki, które mają polędwiczki (i gdzie niby kurczak ma polędwiczki???). Ja miałam ochotę coś pochrupać, więc zamówiłam koftę z bakłażanem to znaczy „mięso cielęce, bakłażan, ziemniaki, pomidor, cebula, ser, ryż, surówka”. Jak się niedługo potem okazało, nie pochrupałm sobie bo całość była zapiekana...
Igor - Wśród napojów znalazłem ciekawą pozycję Ayran czyli jogurt naturalny z miętą i czosnkiem. Ponieważ pogoda nie jest upalna, postanowiliśmy wzmocnić się tym trunkiem.
Asia - Jak zwykle w takiej knajpie skorzystałam z okazji aby obejrzeć toaletę. Tutaj należy im się plus. Czysto, pachnąco, z zapasem mydła i papieru. Szkoda tylko że włącznik światła jest na zewnątrz i w każdej chwili mogą zapaść krępujące ciemności.
Igor - Korzystając z nieobecności Asi obserwowałem sobie kelnerki. Jednak patrząc na dziewczyny w t-shirtach i zwykłych, czarnych spodniach dresowych stwierdziłam, że ciekawiej będzie obserwować wnętrze lokalu. Widać, że w jego przygotowanie włożono wiele wysiłków i starań. Na ścianach wiszą bliskowschodnie pamiątki, w niektórych miejscach stoją szisze. Całość oświetlają charakterystyczne orientalne lampki.
Asia - Zapomniałeś dodać, że na ścianie wisi ogromny telewizor z włączonym jakimś kanałem muzycznym, a z głośników przebija się popowa „rąbanka”, dość skutecznie zagłuszana przez harmider panujący w pubo-restauracji.
Igor - Przyznam szczerze, że jest to nieco oryginalny harmider, gdyż część z gości Fresh&Chili stanowią Libańczycy – znajomi właściciela, Libańczyka, który był obecny w restauracji i obserwował cały lokal.
Asia - Wracając do jedzenia, które pojawiło się bardzo szybko, nawet za szybko jak na tę ilość klientów przebywających w lokalu... Miałam ochotę na świeże, chrupiące warzywa, niestety wspomniany w menu pomidor i bakłażan były totalnie rozgotowane i tworzyły coś na wzór sosu w którym ukryta był cielęcina. O ile ten sos był smaczny i lekko pikantny, to ciężko ocenić mi cielęcinę, bo znalazłam jej raptem 4 kawalątki. O ryżu mogę powiedzieć tyle że był letni – bez rewelacji, surówka zaś... chwile świeżości i chrupkości miała dawno za sobą.
Igor - Ja na swoje danie musiałem troszkę poczekać, gdyż nie zostało podane razem z daniem Asi. Widać mój ryż odgrzewał się dłużej, bo nawet był ciepły, ale bez rewelacji. Surówka, o której wspomniała Asia... hmm... no niczym z pobliskiego China Town – mimo wielu, kolorowych składników czuć i tak było głównie ocet. „Polędwiczki” były bardzo smaczne, delikatne, w niektórych miejscach miałem wrażenie, że nawet za delikatnie podsmażone.
Asia - Do naszych dań otrzymaliśmy od kelnerki dwa sosy: czosnkowy i ostry.
Igor - Sos czosnkowy był rewelacyjny, gęsty jak śmietana, o intensywnym smaku i zapachu. Bardzo smaczny.
Asia - Niestety w trzy godziny od zjedzenia czosnek mi się niemile wspomina – nie wiem czy to ten z sosu czy ten z jogurtu, ale wrażenie nie jest przyjemne.
Igor - Dodajmy może na koniec że ten lokal ma w menu około 130 potraw - od zup, przez dania wegetariańskie, kuchni śródziemnomorskiej, pizze, kanapki na deserach kończąc. Samo zaś menu jest przejrzyste, czyste i ładnie wykonane.
Asia - Przejrzyste niestety nie jest w lokalu powietrze – połączenie pubu z restauracją, przy niewystarczająco wydajnym wyciągu spowodowało, że nie siedzieliśmy tam ani minuty dłużej niż to było konieczne.
Igor - Poczekawszy aż kelnerka będzie obok nas przelatywać, poprosiłem o rachunek, który można w „Fresh & Chili” regulować kartą płatniczą. Lokal mnie zupełnie nie przekonał, ani jako pub ani jako restauracja, nie wiem czy tam wrócę. W zamyśle knajpa bardzo fajna, ale gorzej z realizacją.
Asia - Dla mnie ten pub/restauracja to studencka stołówka z kuchnią w stylu kebab house. Ani to dobre na business-lunch ani na romantyczną kolację.
Wydatki:
Kofta z bakłażanem – 16,00 zł
Szysz taouk na sposób libański – 17,50 zł
2 x Ayran – 2 x 4,00 zł
Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: -2
jedzenie: +3
czas: +4
wystrój: +5
czystość: +4
Ogólna ocena:
Piotrkowska 123
www.freshchili.pl
tel 042-630 05 24
Wyświetl większą mapę
Tagi:
**,
Fresh and Chili,
Łódź,
Piotrkowska,
pub,
restauracja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pamiętam swoją wizytę we Fresh & Chili tuż po otwarciu, gdzie zdaje się menu było nieco uboższe i sam lokal zdawał się mi być podróbką Sphinxa. O ile pamiętam, że zamówione mięsko było smaczne, a frytki i surówka rownież ok, to jednak porcja była bardzo malutka, a serwis dość powolny, mimo, że nie było wielu gości. Irytował mnie telebim z teledyskami, bo jedząc obiad nie mam ochoty konsumowa go z wielkim telewizorem w tle i wygibasami Justina. Myślę, jednak, że lokalizacja+wystrój i dość umiarkowane ceny czynią to miejsce godnym odwiedzenia raz na jakiś czas. BTW szkoda, że nie spróbowaliście shishy :)) Aha i pozytyw za tytuł posta - bardzo zabawny ;p
OdpowiedzUsuńAsia - Zaraz po tym jak zajęliśmy miejsca, na stole pojawiły się menu. Niestety ciężko powiedzieć, że zostały przyniesione, gdyż kelnerka rzuciła je nam w przelocie przez salę.
OdpowiedzUsuńJak mocny był to rzut ? Czy menu leciało jak nasz Adam Małysz i prawidłowo wylądowało na stoliku ?
Igor - Korzystając z nieobecności Asi obserwowałem sobie kelnerki. Jednak patrząc na dziewczyny w t-shirtach i zwykłych, czarnych spodniach dresowych stwierdziłam, że ciekawiej będzie obserwować wnętrze lokalu.
Macie całkowitą racje. Kelnerki niepowinne pracować w czerwonych koszulkach z logiem restauracji. Dresy ? Ja nie widziałem takiej kelnerki. Może napiszcie do właściciela restauracji by zaproponował prace w strojach wieczorowych, firmy Pierre Cardin
Asia - Zapomniałeś dodać, że na ścianie wisi ogromny telewizor z włączonym jakimś kanałem muzycznym, a z głośników przebija się popowa „rąbanka”, dość skutecznie zagłuszana przez harmider panujący w pubo-restauracji.
Bywam w wielu miejscach na Piotrkowskiej i praktycznie w każdym lokalu znajduje sie telewizor i z głośników którego płynie muzyka. Harmider to rzecz normalna, zwłaszcza gdy w całym lokalu wszystkie stoliki są zajęte. To nie jest biblioteka gdzie ma panowała cisza.
Surówka, o której wspomniała Asia... hmm... no niczym z pobliskiego China Town – mimo wielu, kolorowych składników czuć i tak było głównie ocet.
Ocet jest przyprawa. jeżeli było go czuć w surowce to chyba nic dziwnego ... w innych pubach czy restauracjach tez jest on wyczuwalny, a porównanie go do China Town jest trochę „mało smaczne”
Asia - Niestety w trzy godziny od zjedzenia czosnek mi się niemile wspomina – nie wiem czy to ten z sosu czy ten z jogurtu, ale wrażenie nie jest przyjemne.
Polecam po posiłku napić sie gorącej herbaty bądz napić się Manti.
Asia - Dla mnie ten pub/restauracja to studencka stołówka z kuchnią w stylu kebab house. Ani to dobre na business-lunch ani na romantyczną kolację.
Studencka stołówka ? jeżeli jest to możliwe podeślijcie mi adres szkoły w, której maja taka stołówkę.
Chyba wcześniej na owej byliście i może Wam zbrzydły pierogi i kompot ze śliwek.
Na Pub i restauracje narzekacie, pizzeria dostała same minusy a i tak jest w niej najwięcej klientów.
Może lepiej zostać w domu, pooglądać telewizje i samemu zabrac się za gotowanie a może wtedy my ocenimy Was ? Pod względem jakości potrawy, podania go do stołu i ubioru.
Pozdrawiam
Pyskaty Klient
bardzo zaciekawił mnie napisany przez państwa komentarz...często spędzam w tej knajpie piątkowe wieczory wraz ze znajomymi....zastanawiam się czy państwo byli faktycznie w tym samym lokalu...
OdpowiedzUsuńocena jaką wystawili państwo w żadnym calu nie przypomina mi fresh & chili! Jedzenie jest tam bardzo dobre nigdy nie narzekałem na "surówkę rodem z china town"...Jeżeli ulokowanie włącznika świateł jest dla pani tak istotne jak ubiór pracujących tam dziewczyn to stwierdzam, że żaden lokal nie będzie wystarczająco odpowiedni dla pani! Pracujące tam dziewczyny są bardzo otwarte i uprzejme.Jestem ciekawy cy pani równie dobrze by się pracowało w szpilkach biegając z jednego końca sali w drugi.Uważam,że wyglądają bardzo schludnie w podkoszulkach z logiem restauracji.A "przelot" kelnerek przez restaurację świadczy tylko o ich "sprawności' w pracy.... Zgadzam się, że wystrój lokalu jest bardzo ciekawy i przemyślany.
Na zakończenie porównywać fresh&chili ze stołówką to już chyba lekka przesada......pozostawię to bez komentarza!
tomek
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDrogi pyskaty kliencie,
OdpowiedzUsuńdziękuję za Twoją opinię. Pozwolisz, że nie będę oceniała czy menu wylądowało na stole z telemarkiem czy bez ;-)
Co do ubioru kelnerek to nie jest wymagany stój wieczorowy, ale ja osobiście nie mam ochoty oglądać gołego brzuszka obsługującej mnie kelnerki. Tak już mam i tyle.
Surówka. tego dnia była paskudna - może w inne dni jest smaczniejsza, ale my trafiliśmy na mało świeżą.
Stołówka. Nie wiem jak inaczej nazwać sporą salę, z gęsto ustawionymi stolikami i hurtowo wydawanym jedzeniem - a niestety, takie wrażenie odniosłam podczas wizyty w F&Ch.
Co do zostania w domu. Często sami gotujmy, nie tylko dla siebie, ale i dla znajomych. Kiedy jednak już idziemy do knajpy opisujemy nasze wrażenia... Bo wiemy czego oczekujemy od lokalu w którym płacimy: smacznego jedzenia i rozsądnej obsługi, muzyka, wystrój czy menu to tylko dodatki, które wpływają na naszą (i Twoją także) ocenę.
Sami na wstepie piszecie ze ciezko bylo znalezc miejce w tym lokalu a mimo to otrzymaliscie menu od razu nie musieliscie sie o nie dopraszac badz czekac nie wiadomo ile czasu.Moze dlatego ze bylo tyle osob przez przypadek kelnerka nie polozyla delikatnie menu tylko wysunelo jej sie z rak badz jak wy uwazacie bylo rzucone w przelocie.Jesli bylo tyle ludzi jak piszecie to trudno sie dziwic kelnerce ze nie poscwiecila wam wiecej uwagi w danym momencie gdyz nie byliscie tam sami.Jesli byliscie tam po raz pierwszy i mialas ochote cos pochrupac to trzeba bylo dowiedziec sie o danie takiego rodzaju zamiast zamawaic w ciemno.Gdzie w menu jest napisane"chrupiaca kofta z baklazanem"?? i skad wiecie ze szef restauracji byl obecny,obserwowal i ze jest Libanczykiem-to wasz pierwszy raz.Sos czosnkowy-fajnie Igor ze smakowal,czuc go pozniej chyba jak wszystko co ma czosnek cebule czy por??To jest normalne,jesli nie lubisz tego uczucia zrezygnuj z tego typu dodatkow Joanno.Surowka i China Town nie widze nic wspolnego,nie wiem skad wam sie to wzielo,naprawde.Co do stroju to chyba powinien byc czysty schludny i wygodny dla osoby pracujacej a czy to beda dresy czy sztruksy to mniejsze ma zanczenie.Jesli tak czepiacie sie stroju tempa podania dania przy tylu ludziach to pojdzie do kebeb przy saspolu,tam maja stroje dostosowane do pracy napewno.Wlacznik swiatla-gdzie jest napisane ze musi znajdowac sie we wnatrz toalety??Jesli zarowka sie przepali to rowniez zapadna ciemnosci, a chyba nie znajac pomieszczenia lepiej wejsc do juz oswietlonego niz po omacku szukac w srodku czegos.Jesli dla was takie rzeczy maja znaczenie to naprawde dziwie sie wam,a obsluga wydaje mi sie przyjemna nie jakas sztywna ze nie umie rozmawiac z klientem oprocz wyrecytowanego menu na pamiec.Narzekacie na muzyke??a w innym lokalu byla za cicho,zdecydujcie sie wreszcie jak ma byc.Telewizor wisi w takim miejscu ze za bardzo nie przeszkadza a moze powinien byc rowniez orientalny jak caly wystroj??Jesli nie ma sie ochoty ogladac TV to na drugiej sali go nie widac zawsze mozna tam postarac sie o miejsce.W jakiej knajpie nie ma obecnie telewizora i wlaczonych w nim popularnych radiowych kawalkow??To nie jest tylko restauracja ale rowniez pub jak sama nazwa na to wskazuje.Jesli szukacie czegos wytwornego to moze Esplanada bedzie dla was odpowiednia choc rowniez watpie bo moze dywany bede dla was zle odkurzone??Czepiacie sie naprawde drobiazgow a nie bierzecie pod uwage ze klenerka tez czlowiek i moze byc zmeczona po calym dniu pracy albo miec gorszy dzien.Troche wiecej wyrozumialosci.Sprobujcie raz jeszcze moze sie bardziej przekonacie do tego lokal.Naprawde uwierzcie.Ma duzo stalych zadowolonych klientow,ktorzy wracaja tam b czesto.
OdpowiedzUsuńOK. Skoro było tyle ludzi, że obsłudze trudno było poświęcić nam nieco więcej uwagi to... jak wytłumaczysz szybkość z jaką otrzymaliśmy niby przygotowywane na zamówienie dania?
OdpowiedzUsuńMasz rację z tymi bakłażanami Asia zamówiła w ciemno, jej błąd.
Skąd wiemy, że szef jest Libańczykiem i był obecny? Nie wietrz żadnego spisku, czy może tego że któreś z nas jest może byłym pracownikiem. Nie! Tylko i aż interesujemy się łódzkimi restauracjami. Pamiętamy np, artykuły w prasie, wywiady udzielane przed otwarciem. Poza tym, obserwując zachowanie obsługi względem panów z jednego stolika, jak i różnych stałych bywalców, którzy podchodzili się witać, bez problemów można było wywnioskować kto jest kim.
Co do sosu czosnkowego. Wiesz anonimie, ale serio nie jesteśmy żółtodziobami! Jeśli sos czosnkowy się wspomina i to w sposób dość nieprzyjemny, wniosek może być jeden - czosnek był nieświeży. Jeśli pracujesz w F&C i o tym jeszcze nie wiesz, to szkoda.
Zaś jeśli mowa o surówce. Może przesiadując w F&C cały czas, nie wiesz jakie surówki podają w innych lokalach. Ja jadam w wielu miejscach, także w China Town i niestety pierwsze skojarzenie jakie miałem po spróbowaniu tej surówki, było właśnie takie. A mówienie że ocet też przyprawa, jest dla mnie niepoważne - wszystko w nadmiarze, jest niesmaczne i zabija smak innych składników.
Strój ma być tylko wygodny, a nie także schludny? No może, ale w domu, a nie w takiej pracy.
Jeśli chodzi o Kebab House, to mamy o nim swoje zdanie, może się kiedyś zmusimy, aby je opisać.
A z tym włącznikiem, to już kolego przesadzasz. Nigdzie nie jest napisane, że cokolwiek MUSI być, ale pewne rozwiązania są bardziej proludzkie. I taki wypadek, jak przepalenie żarówki... nie będę komentował, bo przykład jest śmieszny.
Uwierz też, że wolimy kontaktowego kelnera/kelnerkę, który może i nie potrafi menu na pamięć, ale jakoś zagai. Podczas naszej wizyty w F&C nie było niczego, tylko suche przyjęcie zamówienia. I zawsze, ale to zawsze traktujemy obsługę jak ludzi, doskonale wiemy jak ciężka jest praca w knajpie.
Muzyka też jest sprawą gustu. W F&C muzyka była niedopasowana, ani do charakteru lokalu, ani głośnością - było słychać tylko co jakiś czas przebijające się beaty poprąbanki.
Pewnie, że kiedyś jeszcze spróbujemy wejść do F&C. Jeśli ma stałych bywalców - no i fajnie, widać że komuś taki charakter lokalu się spodobał, nam po pierwszej wizycie nie przypadł do gustu.
baaardzo rozśmieszył mnie opis Waszej wizyty w F&Ch. Chyba jednak byliście w innej restauracji niż ta do której ja chodzę. Skąd Wam przyszło do głowy że właściciel jest Libańczykiem???Z tego co wiem to właścicielami są 2 małżeństwa: polsko-syryjskie i polsko- algierskie.
OdpowiedzUsuńCo do wizyty i jedzenia to zupełnie się z Wami nie zgadzam. Jedzenie tam jest niezłe i w przystępnych cenach. Jestem tam częstym gościem. Co do polędwiczek drobiowych to ktos juz tlumaczyl na forum ze to waski fragment miesa ktory daje sie oddzielic od fileta od spodniej strony
A skoro koszulki z logo restauracji Wam nie odpowiadaja to jaki powinien byc stroj dla kelnerki w lokalu dla mlodziezy, smoking i szpilki?
Z opisem smaku surowki sie nie zgadzam jak wszyscy.Ale jest wolnosc slowa, kazdy moze pisac co mu sie tylko podoba, no ale porownanie do stolowki studenckiej jest tu yupelnie nie na miejscu. Czekam z niecierpliwoscia na otwarcie Waszej restauracji, pojdziemz, skrytykujemy, posmiejemy sie do bolu...
No tak, nie znając pełnej struktury własnościowej firmy, nie byliśmy w stanie trafić do właściwej knajpy. Chyba mamy wrażenie, że Ty anonimie, za wiele wiesz jak na zwykłego klienta, za którego sie podajesz.
OdpowiedzUsuńOK polędwiczki drobiowe... sprawa wyjaśniona.
Można nosić koszulkę z logo restauracji, można też nosić wygodne spodnie i buty... jednak diabeł tkwi w szczegółach. Czy koszulka jest wymięta, za krótka, czy spodnie są dresowe i stosowne do domowych pieleszy.
Anonimie, piszesz że z naszą oceną się nie zgadzasz, masz do tego prawo. Ale skąd u Ciebie takie przekonanie, że "WSZYSCY" też tak sądzą jak Ty?
Chcielibyśmy też wiedzieć, kim jesteś(cie) skoro chcecie nas odwiedzać, i już z założenia wyśmiewać? My idąc do F&C nie szliśmy z założeniem, że nie będzie nam się podobać w 100%. Zawsze idziemy tam, gdzie chcemy iść, a że czasem się zawodzimy to i to opisujemy.
Kto powiedzial ze jestem pracownikiem,po prostu bardzo czesto tam bywam i wiem co sie dzieje.Nie wietrze spisku tylko bylem ciekaw skad takie rzeczy wiecie i na jakiej podstawie tak sadziecie.Nie koniecznie musial byc szef obserwowalem wiele razy jak sa obslugiwani szefowie a jak stali klienci i nigdy bym nie doszedl do tego kto jest kim.To wy zwrociliscie uwage na takie drobiazgi jak swiatlo i wypowiadacie sie o tym negatywnie.Czy w innych lokalach wlacznik jest zawsze we wnatrzu toalety??Co do stroju to uwarzam ze nawet w dresach i t-shirt mozna wygladac schludnie a jednoczesnie wygodnie.jestem bardzo ciekaw jakie zdanie macie o kebab moze mi o tym napiszecie??Jadalem surowki w roznym miejscu i jakos nie uwazam zeby w F&C byla tak zla jak piszecie.Wiadomo kazdy ma swoj gust.Sa gusta i gusciki.
OdpowiedzUsuńNie mam zielonego pojęcia skąd wzięliście informacje o tym, że właściciel Fresh and Chili jest Libańczykiem? Popierwsze jest ich dwóch. Jeden jest z Algierii a drugi z Syrii. Proponuję najpierw zrobić mały wywiad a potem pisać.
OdpowiedzUsuńWitajcie, przeczytałam wasze opinie i komentarze nt. FnC. Wniosek z tego jeden: jeśli zabieracie się za ocene jakiejś knajpy/ posiłków/wnętrza etc. przygotujcie się do tego i starajcie się być obiektywni. Za wiele w tym wszystkich wpadek (polędwiczki drobiowe), niedociągnięc (zamawiania " w ciemno) i silnego nastwaienia na krytykę. Poza tym, całe przedstawienie wyglądało jak wielka konspiracja. Chcieliście dowiedzić się czegoś więcej o lokalu. Porozmawiajcie z włascicielem skoro go "namierzyliście", jest bardzo miłym i otwartym człowiekem. Acha i ja nie pracuje w lokalu FnS sposorowało kiedyś impreze na UŁ. Trzymajcie się.
OdpowiedzUsuńtak, ja tez zauważyłam to co powyżej piszący. Jak się zsumuje punktację nadaną lokalowi to się ma nijak do oceny lokali którym przyznano 2 buźki. Chyba właściciele bloga poczuli się urażeni ocenami czytających, bo buźki nadawali później niż punktację. Też mi się wydaje że za dużo tu niesmacznej napaści, chociażby na włącznik światła czy fakt istnienia koszulek z logo. A szkoda. Bo w tym świetle czytanie całości blogu i odnoszenie się do niej nie ma sensu, bo nie jest obiektywna
OdpowiedzUsuńThere are so abounding kinds of Patek Philippe watch accessible in the bazaar that you can consistently acquisition one acceptable to your taste. They accept the aforementioned actualization such as the aforementioned casings and Swiss chromatically centralized parts, which accomplish them attending like the accurate ones actual much.
OdpowiedzUsuń