24 gru 2009

Święta święta

Życzymy Wam smacznych świąt! Przez ten wolny czas postaramy się nadrobić zaległości.

18 gru 2009

BUŁA - czerstwa


Asia - Było zimno, byłam głodna i do domu też było daleko.
Igor - Zaproponowałem Asi abyśmy weszli do BUŁY – baru/restauracji która jest na Narutowicza, blisko BUŁy (Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego).
Asia - Z daleka widać było, że lokal jest czyny i że są jeszcze wolne stoliki.
Igor - Podeszliśmy więc z nadzieją na jakiś ciepły i smaczny posiłek. Sporo ludzi w środku, sugerowało, że knajpa jest w porządku.
Asia - Podeszliśmy do drzwi i o mały włos nie połamałam nóg! Tuż przed drzwiami położone są płytki... przy odrobinie śniegu stały się wyjątkowo śliskie.
Igor - No cóż. Wejście z atrakcjami – ale zasadniczo mamy oceniać jedzenie. Wybraliśmy zatem stolik z dala od obecnych już w BULE palaczy, rozebraliśmy się i zaczęliśmy przeglądać menu.
Asia - Ja zdecydowałam się na pizzę (margarita) i herbatę...
Igor - Ja zaś na stek z frytkami i piwo. Podszedłem do baru złożyć zamówienie, przerwałem tym samym posiłek siedzącej za barem dziewczynie.
Asia - Igor musiał jednak poczekać, aż kelnerka ustali ze schowanym na zapleczu kucharzem, czy znajdzie się jakiś stek. Jakiś się znalazł.
Igor - Zapłaciłem i wróciłem. Ktoś miał nam nasze jedzenie przynieść do stolika.
Asia - Po chwili młoda dziewczyna przyniosła nam napoje.
Igor - My w tym czasie mieliśmy chwilę, aby rozejrzeć się po BULE i na spokojnie przeczytać menu.
Asia - Jak się okazało BUŁA to „grill pub & restaurant” a prócz tradycyjnych dań z grilla, shoarmy i pizzy mamy także szansę na dania kuchni polskiej (schabowy, mielony, pierogi).
Igor - Do wyboru także zupa pomidorowa czy barszcz (6-8 zł), risotto dla przykładu zaczyna się już od 12 zł, spaghetti zjemy za 15 zł.
Asia - W zasadzie ceny głównych dań oscylują wokół 15-25 zł. Ani specjalnie drogo, ani super tanio.
Igor - Menu samo w sobie jest złożoną, zalaminowaną kartką. Czyli w zasadzie w wszystko na miejscu.
Asia - Nie na miejscu niestety są palacze. W BULE jest jedna sala, a przez to, że lokal mianuje się także pubem, zaglądają tam osoby na zestaw „piwo + papieros”. Dość skutecznie zniechęca to do jedzenia.
Igor - Jak to w pubie, można pograć tutaj w rzutki czy poczytać prasę.
Asia - Nie zdążyłam jednak zatopić się w lekturze Dziennika Łódzkiego, bo pani przyniosła moją pizzę, a chwilę później stek Igora. Nim to się stało, odwiedziłam toaletę. To była szybka wizyta w dawno nie sprzątanym przybytku. Wróciłam, usiadłam i zaczęliśmy jeść.
Igor - Danie dostałem na dużym talerzu. Wyglądało fajnie i smacznie. Ale coś mi nie pasowało w mięsie... Wziąłem kęs, potem drugi... dla pewności poczęstowałem Asię swoim daniem i zapytałem o zdanie...
Asia - … no cóż, to co dostał Igor nie było stekiem a raczej karkówką.
Igor - To był karczek (mięso wieprzowe) zamiast steku (mięso wołowe)! Zarówno smak, konsystencja jak i wygląd mówiły, że to zdecydowanie inne mięso. Zdecydowanie tańsze mięso. Stek kosztował 28 zł, zaś zwykły karczek poniżej 20 zł. Dziwi mnie dodatkowo ten karczek a'la stek, zwłaszcza w sytuacji gdy podczas składania zamówienia kelnerka poszła do kuchni zapytać się czy steki jeszcze są... No ale ok, dałem się nabrać. Awantury robić mi się nie chciało, wolę opisać sytuację.
Asia - Na szczęście przy pizzy składającej się z ciasta, sosu i sera ciężko coś spitolić. Ale już przy samym sosie pomidorowym jest to o niebo łatwiejsze. Zwłaszcza, że BUŁA postawiła na prostą recepturę sosu do pizzy. Ketchup + oregano.
Igor - A ja wziąłem się za frytki, smażone na nieświeżym oleju. Dobrze, że chociaż miałem piwo do przepijania tego wszystkiego.
Asia - Coraz bardziej dokuczał nam smrodek dymu papierosowego dolatujący ze stolików obok.
Igor - Bez zbędnej zwłoki opuściliśmy więc BUŁĘ i ustaliśmy się w dalszy spacer.
Asia - Wyszliśmy najedzeni, ale nie usatysfakcjonowani. Lokal ten zapewnia wrażenie jedzeniowe na wyjątkowo przeciętnym poziomie.
Igor - Na minus działa dym papierosowy i słaba wentylacja, niski stosunek jakości jedzenia do jego ceny.
Asia - Na plus może lokalizacja dla studentów?
Igor - Bo to lokal raczej niskich lotów. Dla klientów nastawionych na piwo, a nie na jedzenie (piec do pizzy i grill były włączane dopiero po złożeniu zamówienia).
Asia - A skoro niskich lotów, to i polecać tej pijalki piwa, raczej nie ma sensu.
Igor - Tylko dla desperatów będących w okolicy.

Wydatki:
Stek 28,00 zł
Pizza 11,00 zł
Herbata 3,50 zł
Piwo (0,5l) 6,00 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: -3
jedzenie: -2
czas: +2
wystrój: -2
czystość: -1


Ogólna ocena:

BUŁA - grill bar
ul. Narutowicza 99
tel. 42-6784414


Wyświetl większą mapę

7 gru 2009

Buddha - kolejny hindus


Asia - Wiemy, że czytelnicy bloga niecierpliwią się, że mamy zaległości. Ale przedświąteczny czas nie pozwolił nam na przelanie naszych obserwacji na "papier".
Igor - Jednak zgodnie z wynikiem ankiety, w grudniu (na początku) poszliśmy do restauracji Buddha przy ul. Zachodniej 87.
Asia - Chyba lepiej jeśli podamy lokalizację względem skrzyżowania. Buddha jest tuż przy Próchnika, po tej stronie co dawny kinie Capitol. Dotrzeć do tej restauracji można na kilka sposobów – tramwajem (przystanek jest tuż obok), samochodem (ale z parkowaniem na ul. Zachodniej różnie bywa), lub spacerem (z Piotrkowskiej jest całkiem niedaleko).
Igor - Weszliśmy do lokalu, w którym zajęty był jeden stolik. Mogliśmy dzięki temu wybrać do woli. Cała restauracja składa się jakby z dwóch sal – jednej bardziej barowej, tuż przy barze, oraz drugiej z przytulnymi krzesłami. Pierwszą salę widać już od wejścia, druga zaś oddzielona jest ścianą i znajduje się w niej bar oraz kilka stolików. Ale i tak ustawienie stolików bardziej przypomina jakąś stołówkę, a nie lepszą restaurację. W sumie naliczyliśmy około 14 stolików.
Asia - Wybraliśmy stolik w pierwszej (zdecydowanie większej) sali. Usiedliśmy na wygodnych krzesłach, a ubrania powiesiliśmy na trzecim dostawionym krzesełku. Na kelnerkę nie musieliśmy długo czekać...
Igor - ... i dobrze, bo był to dzień w którym dość nam się spieszyło. Liczyliśmy na dobry posiłek, ale bez konieczności czekania około 30 minut.
Asia - Tak, wiemy, że zaraz odezwą się obrońcy prawdziwych restauracji i stwierdzą, że jak szybko chcieliśmy zjeść, to trzeba było do fast-foodu iść. Ale my mieliśmy mało czasu.
Igor - Nazwijmy naszą wizytę "szybkim lunchem".
Asia - Przejrzeliśmy pobieżnie menu i gdy tylko wróciła kelnerka przyznaliśmy, że mamy nie za dużo czasu i poprosiliśmy o pomoc w wyborze dań, na które nie będziemy musieli długo czekać. Gdyby okazało się, że to co wybrałam jest małym daniem, to upatrzyłam sobie warzywa gotowane w sosie z orzechami nerkowca.
Igor - Miła dziewczyna ukierunkowała nas na dania główne, twierdząc, że na nie będziemy czekać około 10 minut. Zdziwiło mnie to, co powiedziała kelnerka.
Asia - I jak jeszcze przy warzywach można to zrozumieć, tak czas przygotowania takiej jagnięciny powinien trwać nieco dłużej. Przy czym na przekąski każą czekać już do pół godziny.
Igor - Wybraliśmy zatem Mutton rogani amritsari, to znaczy... jagnięcinę w ostrym sosie curry.
Asia - i Aloo adraki gobi, czyli mieszankę kalafiora i ziemniaków w sosie imbirowym.
Igor - Gdy kelnerka poszła przekazać nasz wybór do kuchni, my wczytaliśmy się w menu. Karta dań wyglądała bardzo schludnie. Porządnie wykonana obwoluta, a strony były dobrym uzupełnieniem okładki. Wewnątrz była też adnotacja, że do grup „powyżej 4 osób” doliczany jest koszt za tzw. serwis. I oboje zwróciliśmy uwagę, że menu jest bardziej angielskie niż polskie.
Asia - Najpierw jest indyjska nazwa dania, potem wyjaśnienie co to jest. Najpierw po angielsku, a potem po polsku. Wszystko jest tej samej wielkości... Żeby zrozumieć co to jest np. "Dhaabe ka swaad" musimy przebrnąć najpierw przez dwie linijki opisu "in english".
Igor - Taki układ menu wymaga skupienia. Dodatkowo zauważyłem, że w każdej kategorii dań najpierw są dania wegetariańskie, a dopiero potem wegetariańskie. Trochę dziwne, ale rozumiem że właścicielom bardziej zależy na wegetarianach niż na niewegetarianach.
Asia - Restauracja Budda jest tą z rodzaju sieciówek. Jeśli komuś zasmakuje smak serwowanych tutaj dań, może ich jeszcze skosztować w Warszawie i Katowicach.
Igor - Chyba ta standaryzacja wymusiła, aby na ścianie wisiały telewizory z wyświetlanymi teledyskami rodem z Indii.
Asia - Po kilku minutach przyszła kelnerka i poukładała ładnie zapakowane sztućce, a przed nami postawiła średniej wielkości kwadratowe talerze.
Igor - Minęło więcej niż obiecane 10 minut, kiedy kelnerka przyszła z naszymi daniami. Otrzymałem dwie miseczki, jedna z mięsem a drugą z ryżem.
Asia - Ja natomiast otrzymałam w jednej misce ziemniaki i kalafior zanurzone w sosie, a obok otrzymałam talerzyk z „plackami”. Sos, był gęsty i puszysty z widoczną ilością migdałów pokrojonych w płatki. W smaku lekko ostrawy, nieco podobny do gulaszu.
Igor - Moje osiem kawałków mięsa, było także w sosie. Gęstym, nieco ciemnawym, w smaku wyczuwalny był aromat warzyw. Jagnięcina jednak była nieco twardawa, ale w smaku bez zarzutów, lekko ostra. Ryż natomiast... nawet w mikrofalówce, trzeba umieć go odgrzewać, aby nie tworzyły się duże grudy zlepionych ziaren.
Asia - Po kilku minutach przyszła ponownie kelnerka. Tym razem, pamiętając nasze obawy, spytała się czy dania nie są za ostre.
Igor - Ale wszystko było w porządku. Jedliśmy dalej z apetytem.
Asia - I się najedliśmy. W dość krótkim czasie, za średnio rozsądne pieniądze. Wniosek - mamy w Łodzi kolejną po Ganesh knajpę z indyjskim jedzeniem.
Igor - I podobnie jak w Ganesh, Buddha to razej nie jest lokal na codzienne obiady, ale zajrzeć od czasu do czasu warto.

Wydatki:
Mutton rogani amritsari 28,00 zł
Aloo adraki gobi 18,00 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: +3
jedzenie: +4
czas: +4
wystrój: +5
czystość: +5


Ogólna ocena:

Buddha - restauracja indyjska
ul. Zachodnia 87
www.buddha.info.pl
tel: 782 111 222, 42 631 111 2

Wyświetl większą mapę

PokazuJemy czytelników strony