26 lip 2007

"Skrzydełko czy nóżka"

Ten nakręcony w 1976 roku film, jest jednym z naszych ulubionych. Główny bohater grany przez Louis de Funès jest niekwestionowanym mistrzem francuskiej kuchni. Jego książki kucharskie, przewodniki gastronomiczne i programy telewizyjne przyniosły mu wielki autorytet. Redaguje on przewodnik po najlepszych lokalach gastronomicznych nad Sekwaną. W tym celu w in cognito odwiedza paryskie restauracje, raz podając się za jankeskiego turystę, a innym razem przyodziewając żałobną woalkę. Za każdym razem wyposażony jest w zestaw sekretnych narzędzi i próbek, które pozwalają mu sprawdzić jakość serwowanych potraw. My także odwiedzamy różne lokale gastronomiczne. Różnica taka, że oceniamy w Łodzi, no i podczas wizyt raczej się nie przebieramy ;-)

19 lip 2007

Marmaris - barani wzork kelnerki


Igor - Jak już wspominaliśmy, wczoraj dotarliśmy do Whispresa „po długich poszukiwaniach”
Asia - Wcześniej zrobiliśmy bowiem, podejście do Marmaris
Igor - Jest to ponoć turecka knajpa, z ponoć tureckim jedzeniem, prowadzona przez Kurdów. Udało nam się ustalić tylko tą ostatnią rzecz.
Asia - Lady w środku, na którym wystawiane są potrawy, wyglądają profesjonalnie. Tzn autentycznie - przypominają te, które widzieliśmy podczas wycieczek do Turcji.
Igor - Zanim zdecydowaliśmy się zająć miejsce, coś mnie podkusiło aby spytać się kelnerki, czy można tam płacić kartą. Blondyneczka, zrobiła wielkie oczy, otworzyła usta jak ryba, pomyślała kilka sekund i stwierdziła że nie. No to mieliśmy dodatkowy spacerek do bankomatu po gotówkę.
Asia - Kiedy, wróciliśmy kolejna kelnerka podeszła do nas i podała nam karty.
Igor - Karty dań, bo menu tego bym nie nazwał - nieco sfatygowane jak na nową knajpę. Kartki w środku umieszczone w foliowych koszulkach, niektóre pozaginane aby tylko się zmieściły.
Asia - Wybór jest dość średni. Kilka dań z grilla, jakieś pizze, herbaty i desery.
Igor - i zupełny brak alkoholu, nawet tego lekkiego. A szkoda, bo może napilibyśmy się tureckiego wina.
Asia - Swoją drogą to dość dziwne, że brak jest nawet piwa. Stoliki stojące na zewnątrz, należą do jednego z browarów. No chyba, że kelnerka zapomniała nam podać tego sekretnego menu.
Igor - Albo wyglądamy na niepełnoletnich ;-)
Asia - Zaczęliśmy wybierać. Przyszliśmy z mocnym apetytem na baraninę.
Igor - To jedno z niewielu miejsc w Łodzi, gdzie serwuje się to mięso. Szkoda że tak rzadko, bo smak jest nieporównywalny do żadnego innego, z tradycyjnie podawanych w Polsce.
Asia - Pośród znajomych tureckich nazw, znalazłam dla siebie turecką pizzę Lahmacun. Charakteryzuje się ona tym, że wygląda jak duży pieróg. Zrobiona z dużo cieńszego ciasta, od tej włoskiej. Na wierzchu wysypana jest podpiekanym mielonym mięsem baranim.
Igor - Ja natomiast zamówiłem Adana Szisz – opiekane na grillu kawałki baraniny. Do tego, frytki i surówki.
Asia - Ponieważ pizza kosztowała niecałe 10 zł, zapytałam się kelnerki o wielkość placka. Gdyby okazał się za mały, domówiłabym od razu jakąś przystawkę lub deser. Kelnerka przyznała się, że jest w pracy pierwszy dzień, więc poszła do kuchni spytać się o wielkość dania. Kiedy doszła do miejsca gdzie przygotowywane są posiłki, pokazała mi przez cała salę i pół ogródka, mały talerz na którym podawana jest pizza.
Igor - Ja ten czas spożytkowałem na przeglądaniu menu i zastanawianiu się, czym by naszą uczte uzupełnić.
Asia - Kelnerka po chwili wróciła, zapisała nasze dwa dania i spytała się czy chcemy coś do picia. Ja zamówiłam herbatę turecką (nawet nie wiem o jakim smaku)...
Igor - ... a ja już nic nie zamówiłem, bo gdy podniosłem głowę, kelnerki już nie było. Starałem sobie to wytłumaczyć, że pewnie na nasze dania trzeba długo czekać więc kelnerka pobiegła już je zamówić. No ale miałem nadzieję, że wróci, aby usłyszeć co ja chciałbym się napić.
Asia - Poszłam do toalety. Trudno tam nie jest trafić, bo drzwi zdobi ogromny napis „toaleta”. W środku czysto i nic więcej o tym miejscu nie da się powiedzieć. Zwykła restauracyjna toaleta.
Igor - W tym czasie kelnerka wróciła, no i się zaczęło. Wróciła nie po to aby dopytać się, czy chciałbym się czegoś napić. Ona z góry założyła, że ja też zamówiłem herbatę turecką. Przyniosła dwie, stylizowane szklaneczki wypełnione napojem, takie same jakie widzieliśmy w Turcji. W czasie gdy stawiała „moją” herbatę, uprzedziła moje zdziwienie, od razu informując mnie że: baranina właśnie się skończyła i nie ma też mięsa na pizzę. Po czym z dziecięcą naiwnością i baranimi oczami stwierdziła, że „herbaty mogę zabrać jeśli Państwo nie chcą”. W tym momencie wróciła Asia.
Asia - Nie za bardzo wiedziałam, co się dzieje. Igor, powtórzył za kelnerką, że nie można podać nam dań, a kelnerka jeszcze raz dodała, że herbatę może zabrać.
Igor - I chyba to, że kelnerka nawet nie próbowała nas zatrzymać - jakbyśmy tylko jej przeszkadzali w oczekiwaniu na koniec zmiany, sprawiło że postanowiłem wyjść.
Asia - To była nasza najdziwniejsza i najbardziej kuriozalna wizyta w jakimkolwiek lokalu. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby obu naszych dań nie było, a kelnerka nie zaproponowała nic w zamian.
Igor - Ale to nie jest nasza ostatnia wizyta w tym barze. My tu jeszcze wrócimy, bo mamy apetyt na baraninę. Oby tylko tym razem wszystko było w porządku, bo w przeciwnym razie jestem pewien że nie będzie trzeciego ranu.

Wydatki:
0 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa: -4,5
jedzenie: ?
czas: 0
wystrój: -1
czystość: +4

Ocena ogólna:

Manufaktura rynek
Łódź ul.Karskiego 5

Wyświetl większą mapę

18 lip 2007

Whispers - pozytywnie najedzeni

Asia - W wakacyjną środę po długich poszukiwaniach (ale o tym kiedy indziej) zatrzymaliśmy się w ogródku Whispersa (grecko-cypryjska knajpa w Manufakturze).
Igor - To nie była nasza pierwsza wizyta.
Asia - Fakt, dzięki temu spokojnie możemy porównać to co było poprzednim razem z tym co teraz zastaliśmy.
Igor - Korzystając ze sprzyjającej aury, wybraliśmy sobie jeden ze stolików w ogródku. Nie musieliśmy długo czekać na kelnera, który pojawił się po kilku sekundach. Grzecznie nas przywitał i podał nam menu.
Asia - Z góry wiedzieliśmy, że nie poprzestaniemy na jednym daniu, bo oboje byliśmy bardzo głodni.
Igor - Wcześniej ustaliliśmy też, że mamy ochotę na mięso. Wybraliśmy najpierw przystawki. Ostatnio zasmakował mi ziemniak z tzatzikami, więc i tym razem postanowiłem go zamówić. Jest to tradycyjny ziemniak w mundurku (przekrojony na pół), podany na gorąco, polany sosem tzatziki.
Asia - Z powodu tzatzyków Igora, postanowiłam również wybrać coś czosnkowego ;-) a mianowicie pieczywo czosnkowe - ku mej radości przyprawione prawdziwym, wyciskanym ząbkiem czosnku.
Igor - Zanim zdążyliśmy wybrać danie główne pojawił się kelner. Bardziej lubię taką postawę obsługi, świadczy ona o zainteresowaniu się klientem.
Asia - Nauczeni doświadczeniem, postanowiliśmy zapytać "czy jest coś czego nie ma", gdyż nieraz informowano nas po przyjęciu zamówienia, że tego co wybraliśmy zabrakło.
Igor - Jako danie główne wybieraliśmy wśród mięs. Asia zamówiła wieprzowinę z ziemniaczkami i bukietem świeżych warzyw, a ja wołowinę z frytkami i gotowanymi warzywami. Do picia herbatę i sok jabłkowy. Napoje kelner przyniósł nam zaraz po złożeniu zamówienia. Nie wiedzieć tylko czemu, szklanka mojego soku jabłkowego przyozdobiona została ogromną ćwiartką pomarańczy. Ani to ładnie nie wyglądało, ani nie komponowało się smakowo.
Asia - Podczas składania zamówienia zapytałam o markę serwowanej herbaty i kawy. Miło zaskoczona byłam odpowiedzią, bo obsługa wiedziała o co pytam. Jest to zdecydowany plus, gdzieniegdzie bowiem na pytanie o rodzaj kawy można usłyszeć: "z ekspresu", a herbaty: "czarna". Czekając na jedzenie liczyliśmy, że kelner będzie wiedział czym jest "przystawka", gdyż podczas poprzedniej wizyty, zarówno danie główne jak i przystawkę dostaliśmy w tym samym momencie. Zdążyliśmy to powiedzieć, a z restauracji wyszedł kelner niosąc ziemniaczka i pieczywo.
Igor - Obie przystawki ładnie podane na dużych, kwadratowych talerzach. Taką przystawkę - ziemniaczka z tzatzikami, zamawiałem w tej knajpie już po raz trzeci, więc miałem do czego porównać. Tak jak za pierwszym razem, dostałem jedną połówkę ogromnego kartofla, to już za drugim były to dwie połówki mniejszego warzywa. Teraz dostałem cztery połówki, przeciętnej wielkości ziemniaczków. Niemniej smak był tak samo dobry.
Asia - Pieczywo czosnkowe to 2 kromki chleba tostowego, lekko podpieczone z prawdziwym czosnkiem (a nie z solą czosnkową czy granulkami, jak to bywa w innych lokalach). Do dekoracji był listek sałaty karbowanej. Ładne, smaczne i ciepłe.
Igor - Przystawki były bardzo smaczne, więc zjedliśmy wszystko niemal wylizując talerze ;-)
Kelner pojawił się dokładnie w tym momencie, w którym powinien - zaraz gdy odłożyliśmy sztućce. Kilka łyków napojów i znów pojawił się nasz sympatyczny kelner, trzymający w rękach talerze z naszym jedzonkiem.
Asia - Z uśmiechem postawił przed nami talerze i przyznał się, że zapomniał sztućców. Swoje niedopatrzenie naprawił dosłownie w kilka sekund. Przede mną leżały dwie sztuki sporego mięsa, ogromna ilość ziemniaczków oraz warzywa suto polane sosem winegret. Ale moje mięso nie smakowało jak wieprzowina...
Igor - ... a moje nie jak wołowina.
Asia - Doszliśmy do wniosku, że kucharz pomylił mięsa, więc gdy nikt nie patrzył zrobiliśmy szybką zamianę ;-) Teraz miałam już na talerzu wieprzowinę: soczystą, kruchą, jednak słabo przyprawioną (za krótko się marynowała?) i nie dość gorącą. Ilość sosu winegret, w którym kąpały się świeże warzywa dla mnie była ok, ale podejrzewam, że Igor kręciłby nosem.
Igor - Pierwsze wrażenie kiedy kelner postawił przede mną talerz - oj skromniutko. Na dużym talerzu, dostałem dwa kawałeczki mięsa (podmiana nic tu nowego nie wniosła), kilka średnich marchewek i brokułków, oraz porcję frytek. Mięso było podobnie jak u Asi, za krótko marynowane, ale co gorsza było tylko letnie. Frytki i warzywa były za to ciepłe i takie jakie powinny być - warzywa nie rozgotowane, a frytki nie ociekające tłuszczem, za to chrupiące i miękkie w środku.
Asia - Nie było już miejsca na deser.
Igor - Nie było. Sam byłem zaskoczony, jak danie które na pierwszy rzut oka wydawało się małe, może nasycić.
Asia - Całościowo wizyta była dobra, ale wpadka kucharza z mięsem spowodowała, że napiwek chcieliśmy zostawić tylko dla kelnera.
Igor - Dlatego też, gdy przyszedł nasz kelner spytałem jak dzieli się napiwkiem. „Kucharze mają inną stawkę, dlatego cały napiwek jest dla nas” odparł. Spytał się tylko czy będziemy płacić gotówką, czy może kartą. Szkoda to przyznać, ale możliwość zapłacenia kartą, jest jeszcze w wielu łódzkich lokalach szczytem luksusu.
Asia - Na sam koniec można dodać, że stolik przy którym siedzieliśmy, warto by było nieco dokręcić. Kołysał się zarówno w pionie jak i w poziomie.
Igor - Tak, ten stolik był dość osobliwy. Podobnie solniczka i pieprzniczka - dwie miseczki podane na talerzu, do których dodana była jedna łyżeczka.

Wydatki:
herbata - 4 zł
podwójny sok jabłkowy - 10 zł
pieczywo czosnkowe - 4 zł
ziemniak z tzatzikami - 8 zł
wieprzowina z warzywami - 23 zł
filet wołowy - 32 zł

Ocena (skala od -5 do +5):
obsługa - +4
jedzenie - +3
czas - +4
wystrój - +3
czystość - +3


Ogólna ocena:


Manufaktura rynek
Łódź ul.Karskiego 5
tel. 042-632 41 29

Wyświetl większą mapę

PokazuJemy czytelników strony